cess
komentarze
Wpis który komentujesz:

Jestem właśnie w stanie, który można nazwać wczuciem sie w klimat. Mianowicie jestem w trakcie pochłaniania "Z zimną krwią" -między innymi dlatego, zeby nie być gołosłownym w pracy magisterskiej, bo przeciez nie mogę napisać, ze ten a ten napisał cośtam ważnego, kiedy tego nie czytałam, streasznie głupia cecha. Nie mniej to jeszcze nie obliguje mnie do lażenia do kina na "Capote`a" i słuchania w międzyczasie tak zwanym johnego Casha, no ale trudno. Więc sobie tam nucę teraz pod nosem rózne takie "frankie and johny were sweetharts" czy tam "...I`ve killed a man in Rhino...".
Cóż, ale wcześniej usłyszałam najbardziej chore gówno na wschód od missisipi, a mianowicie Dubbledge z gościnnym udziałem Orifice Vulgatron (wszystkie słowa, które mają w sobie "tron" brzmią złowieszczo i psychodelicznie, nieprawdaż?) "Bollocs".

Mój tato się troche zasiedział, przyjechała nawet mama. nie mniej trzeba mu przyznać, że był pomocny. Co prawda nie mogłam sie skupić przy gotowaniu i notorycznie coś mi się oważało, coś się przypalało, coś kipiało, nie wiem od czego to zalezy, może to z powodu tego, że nie musiałam robić dwóch rzeczy na raz...

Byliśmy w niedzielę na wieczornej przechadzce z naszym sekretarzem redakcji i jego dziewczyną. Na winie, piwie i ppizzy (w ich przypadku) i przyznam, że był to całkiem sympatycznie spędzony wieczór. Wczoraj zaś wybralismy się z Lubym na wspomnianego kapota do kina. Ale to było takie prawdziwe luzackie wyjście do kina. Najpierw zjedlismy małe conieco w Lipton Hot Spot, potem obejrzeliśmy film, a po filmie wybraliśmy sie do Empiku i niestety wydałam 100 złotych na "uzupełniacze" do kolekcji lektur Nabokova.

A "Capote" nie jest rewelacyjnym filmem, i kazdemu, kto nie czytał książek tegoś autora Truman może sie wydac na tyle antypatyczny i cyniczny, ze zniechęci do własnych dzieł. ja bym po obejrzeniu tego filmu na przykład wcale nie miała ochoty przeczytac "Śniadania u Tiffanyego" i pewnie cosbym tam w zyciu straciła, bo to swietna książka.

no trudno.
Dusiołek jest boski, ma niesamowite wyczucie rytmu i uwielbiam patrzeć jak tańczy. Czasem wystarcza mu pierwsze takty jakiegoś utworu, a czasem tylko jedno słowo, które kojarzy mu się z piosenką, na pszykład "autobus" "słońce" albo "pieski" i juz buja sie rozesmiany. możnaby go jeśc łyżkami, całowac i tulic. Pod warunkiem, że nie jęczy. jak on jęczy to ma się ochotę cały świat zdetonować. Powaznie.

A wizyta taty pokazała, że jak się ma dom, dziecko, studia i pracę, to dwie osoby w domu sprawiają, że zycie staje sie prostsze. Oj i to jak... Aż szkoda, że musi wracać:)

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
Zgadnij kto;) | 2006.04.10 23:47:26
Co do Capotiego, to właśni mnie zniechęcił. Co za pedał wredny, nie będę czytał jego książek i niech me życie będzie uboższe.