Wpis który komentujesz: | przeczytalam komentarze do ostatniej notki z 2002 roku,haha i ciezko mi sie z nimi nie zgodzic, chociaz troche nie rozumiem gosci, ktorzy kaza ogarniac sie mlodym osobom /aka gowniarzom/, ktorym z racji ich mlodego wieku prawo do glupoty poniekad przysluguje.. gorzej, gdybym miala np 25 lat i dalej prowadzila taki tryb zycia, jak zreszta maja niektorzy moi znajomi.. ale przeciez nic takiego nie ma miejsca, wiec skad caly ten negatywny ladunek, tego juz nigdy sie nie dowiem :) przeczytalam tez ostatnia notke ta powrotna, i musze przyzanc, ze troche plytko strescilam te ostatnie 3 lata.. w miedzyczasie dzialo sie badrzo wiele,lecz pisalam o tym na innym blogu, wiec nie chce mi sie tu powtarzac o przygodach z Czakim, mojego podboju parkietu Zyrafy, kilku po drodze podobajacych sie facetow i innych tam wynalazkow typu 2letnie cwiczenie tai chi /kocham :)/ medytacje,rozwoj duchowy, moja nagla przemiana z ateistki w osobe dostrzegajaca obecnosc sily wyzszej na kazdym kroku w zyciu i jeszcze pare roznych szczegolow... nie bede tu przeciez robic zadnej prezentacji swojej osoby, dodam tylko ze z ta,co sie tu wpisywala przede mna, nie mam zbyt wiele wspolnego, chociaz podobnie wygladalysmy /z tym, ze ona byla 10 kilo chudsza ode mnie obecnej/ ...koncze anglistyke, slucham mega wielu gatunkow muzyki, czuje wszezdie energie, a poza tym mam od prawie poltora roku faceta, ktory jest naprawde kochany, pod wieloma wzgledami podobny do mnie a pod wieloma tak cudownie inny, nie bylam jeszcze z nikim tak blisko,nie znalam tak dobrze zadnego innego mezczyzny i to jest cudowne uczucie, i chociaz taki zwiazek,jak wszsytko ,posiada zarowno plusy i minusy, to ciesze sie, ze jestem z tym luzdikiem i ze w ogole go poznalam.. a ostatnio mam taki czas, ze wszystko wali mi sie na glowe.. konczace sie studia, brak kasy, zaleglosci, niepewnosc, brak szczescia i radosci z zycia /gdzie one sa??/ a juz w szczegolnosci zmartwienia zwiazane z moim slonkiem, ktore ma najwiekszego pecha, najpierw musialo placic gore kasy za nowa obudowe do koncowki mocy i jej wymiane, probowali mu wcisnac rachunek na 500 zeta, bylo bardzo nerwowo, tym bardziej ze wlasciciel koncowki zachowywal sie nie fair i udawal cwaniaka.. jak tylko to sie skonczylo, zaraz slonko zachorowalo na zapalenie uszka i dali mu jakis antybiotyk budzacy zle nastroje, po ktorym musial jeszcze dodatkowo brac jakis inny lek na poprawe owego nastroju, przez ktory czesciej niz zwykle sie klocilismy.. wczoraj byly moje urodziny, niestety zbiegly sie w czasie z roznymi moimi watpliwosciami i chocaiz nie bylo zle to jakos tak niepewnie, po popijawie w 2f /klub,w ktorym menedzeruje moje kochanie/ przyszilsmy do mnie spac, nawet sie nie kochalismy bo od razu zmoglo nas po tej alkoholowej imprezie i lyku szampana w domku o 4 rano /juz sie rozwidnialo/, spimy sobie spimy a tu przed 8 budzi nas telefon od jego mamusi - ...... tatus mojego slonka w szpitalu z udarem mozgu :( :( slonko pojechalo od razu taksowka, a ja zwinelam sie wkulke i probowalam jeszcze zasnac.. obecnie nei dosc, ze mam kaca, to jeszcze nie wiem co mam myslec, ponoc bezdie dobrze ale dla mnie to jest takie jakies straszne :( dzisiaj sie widzimy tylko przez godzinke, bo pozniej slonko spada podtrzymywac na duchu mamusie, wogole jest taki zdenerwowany, zasmucony, moj biedny ukochany kotek, ktorego ucuzc do mnei nie jestem pewna mimo ciaglych jego zapewnien i potwierdzajacyhc to czynow.. wiemm, ze on bardzo sie stara, ale ciagle mam wrazenie, ze to wszystko nie jest na powaznie, ze chociaz jestsmy razem ponad 1,5 roku to on nie rozwaza tego zwiazku jako szansa na cos na stale, no dobra moze ja tez nie chcialabym sie natychmiast hajtac, nigdzie mi sie na razie nie spieszy, ale nie wykluczam takiej mozliwosci i chcialabym zoabczyc z jego strony jeszcze wiecej zaangazowania, zeby chociaz nie miec uczucia, ze to wszystko ciagniemy do przodu tylko po to, by sie w przyszlsoci rozpadlo.. chcialabym sie czuc tak naprawde chamsko zwiazana z jakims mezczyzna /chetnie wlasnie z tym/ i wiedziec, ze jestemy dla siebie, jestesmy milosciami swojego zycia.. anyway.. tak mi go szkoda z tym wszystkim, mam nadzieje, ze jak sie ulozy, to juz wszystko bedzie dobrze i wiecej rzeczy nie bedzie sie walilo.. i ze ja tez pukne sie w czerep i dam rade z tym wszystkim zamiast siezdiec i sie uzalac przy herbatce.. kurcze po co ja mam tu pisac, czuje ze to takie idiotyczne, pewnie kazdy to czyta i sadzi, ze ja jestem jakims polmozgiem, a w mojej glowie taki chaos panuje, ze ciezko mi to op prostu poukladac w zdania.. ide wogole sie polozyc... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |