cess
komentarze
Wpis który komentujesz:

potęga słowa, potęga pisma...
sejm zebrał się, popatrzył(?), pomyślał(?!) i uchwalił- w polsce nie ma nietolerancji. Bo wykres, bo analiza, bo badanie opinii publicznej przez telefon. Wszyscy kochamy się na wzajem, zwłaszcza braci mniejszych, bardziej "kolorowych", albo kochających bardziej braci... Tak? To jakby jeden z drugim machał do nas ręką z sejmowego korytarza i krzyczał "jestem thorgal i sram na was z wieży!". No czy jest coś bardziej frustrującego jak wszyscy widzą, że tak nie jest, a mówią, że jest. Skrajny relatywim- tobie człowieku wydaje ci się to niebieskie przez niedoskonałość twego umysłu, złe odczytanie kodu, my mamy analizę, która wyraźnie mówi o żłótym. i koniec.
Rodzice od dziecka mnie wkręcali jak chcieli coś osiągnąć. Żeby koleżanka szybciej wyszła do domu, mama powiedziała "idziemy w gości do Michała", a że lubiłam chodzić w gosci do Michała koleżanka szybko sobie szła i był nudny smutny wieczór z Dynastią. Piotem nagadali mi o wyjeździe do Paryża i nie zabrali... Pamiętam to do dziś. No i masa nic nie znaczących epizodów, które zbudowały moją wizje obiecanek, że ja też mogę obiecywać kolegom koleżankom.
Ale to inna bajka.
Chodzi o to, że jak ognia unikam pisemnyh wypowiedzi sprawdzających wiedzę, bo co jest napisane, to jest napisane. Sowa zawsze można odwołać, można powiedzieć, że sie miało cos innego na myśli, można mówic niewyraźnie, albo do mistrzostwa doprowadzić sztuke mówienia ogólnikami pasujacymi do wszystkiego. A jak się już raz napisze to będzie. To jest taka elementarna wiara, która wykształciła sie we mnie przez to całe "pisanie" . do tych całych "magazynów". Jakby te zapisanego słowa nie można było odwołać. Jasne, że trudniej zatrzeć ślad, bo ostatecznie nie każdy jest Truman Capote, żeby pamiętać cudze wypowiedzi z dokładnością do 80 czy 90%, ale większośc jeszcze potrafi czytac, część nawet ze zrozumieniem, więc zawsze mozna pójśc i przeczytać jeszcze raz. A tu psikus, bo napisali, że jest pokrzywdzony, ale pewnie tylko dlatego, ze jest legendą, ale bohaterowie naszych czasów wiedzą, że ył tylko marionetką. I tak dalej. Gdyby to prasa tradycyjna, czyli papierowo-internetowa relacjonowała nam mecze naszej reprezentacji pewnie mozna by było podtrzymać mit dzielnych i walecznych, i nawet ja sie dałam uwieśc magii kreacji medialnej buntowników z wyboru i tych z szansą, bo w sumie chciałam, bo fajnie wierzyć, że jak już się doszło do etapu gru[powego, to zawsze jest szansa. E tam. Smutek i nostalgia, gówno -prawda. I gdyby tylko wszyscy wyrzucili telewizory i przestali wyglądac za onko w domu, w tramwaju, w samochodzie(zwłaszcza to ostatnie- moja niechęć do kierowców rośnie z wiekiem, jeszcze kilka lat i zbuduję silną ideologię wyjaśniającą dlaczego n9e zamierzam zdawać egzaminu z prawa jazdy- "ojej a przecież tak ładnie jeździsz samochodem") to świat byłby lepszy, bo by nam go zrelacjonowano jak trzeba. Nasza praca, jeśli chodzi o artystów zagranicznych jest jak najmnioej źródłowa. Prioste- nie stac nas na to, by spędzić tydzień z krewnymi i znajomymi Królika oraz samym Królikiem gdzies w Atlancie, nowym Jorku, czy St Louis. Nie mozemy osobiscie siedzieć z mamą fiftisenta i oglądac zdjęć z rodzinnego albumu, wspiominać jak na 5-te urodziny dostał plastikowy pistolet i lukrowane ciasteczka. Nie możemy spacerować z kulkifem po jego mózgu z innej galaktyki. Siłą rzeczy opracowujemy to co zostało napisane, sami tworzymy iluzje, że wiemy dużo, na tyle, by odtworzyć klimat, którego nawet my nie znamy. To smutne, dokładanie swojej cegiełki. No ale chuj z tym, zepsułam wam zabawe z czytania. Bo pewnie wszyscy myśleli, że flinston na prawdę przeżył lata osiemdziesiąte w stanach i widział historię hip-hopu "in-making"...
Oczywiscie żartuję. Ale w sumie tęsknota za tym, by wreszcie pracować z żywymi, ciekawymi dla mnie (bo nie mówię o jakichs wypierdkach z kompleksem małego miasta, którzy udają, że robia przebojowa muzykę z rapem, a kurwa robią chujnię bez wartosci i nie ma ich o co pytac, chyba, że "a twoja mama jest z ciebie dumna?") ludźmi i opisywac prawdziwe problemy jest spora, tylko, że ja się wstydzę. Jestem skrajnie niesmiała, krępuję się pytać o zniżki, ulgi promocje, boje się narzucić cos komuś no i dramat jest w związku z tym. DRA-MAT. śmigiełko wyciepane za okno na ścierce.
tak właśnie.
przynajmniej dziecka nigdy nie okłamuję, a jeśli nawet to nieświadomie. Jak mówię, ż4e idziemy cos zobaczyć, to idziemy tam. Bo to by była skrajna niesprawiedliwośc tak oszukiwac takiego małego Emila.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
bloodonbeatz | 2006.07.05 19:42:12

nie zdawaj tego prawa jazdy. ja zdałem i żałuję. teraz wszyscy pytają czemu nie jeżdżę samochodem...

dedi | 2006.06.24 07:56:09
jednym słowem łże-skurwysyny