Wpis który komentujesz: | Moja przygoda z pracą w tamtym miejscu zakończona. Rekrutacja do przodu. Spalone ciało. Obita pussy. Właściwie, byłoby ok, gdyby nie fakt, że na wszystko trzeba czekać. Na okres, na wypłatę, na wyniki, na wakacyjną miłość (ble, nie znoszę tego określenia), na słońce, na deszcz, na Ciebie, na mnie. Jak można czekać, skoro nie znamy dnia ani godziny? Nie wiemy, kiedy nas stąd zabiorą. Gorzka refleksja, bo niby co? Nie czekać? To co innego robić? Żyć chwilą? To swoją drogą. Czekanie, odliczanie dni, godzin, minut. Zdenerwowanie, podniecenie i to dziwne uczucie w całym dziele. To fajne jest. Ale nie jak przychodzi czekać 3 miesiące i zdychać co dnia. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |