Wpis który komentujesz: | Kolejny miesiac, kolejna miesiecznica od kiedy los sie do mnie usmiechnal a moje pracowe zycie zamienilo sie w prywatne nie-bycie, w nie-wiem, w nie-znam, nie-orientuje-sie, tak-zarobiona-jestem. W weekend urodziny K. W miescie po raz pierwszy powialo jesienia. Cieply wiatr zabral sie za przygotowania do powitania jesieni. Zaczal od suszenia lisci na drzewach zeby miec z czego ukladac barwne dywany na chodnikach, przeczesal tafle jeziora bialymi grzebieniami i zdmuchnal fontanne byc moze przypadkiem z rozpedu. Uciekamy z miasta. Do zimy, do wiecznych sniegow gdzie wiatr niewiele moze a czas jakby skuty lodem plynie stokroc wolniej. Nienadgryziony zebem czasu Matterhorn dominuje nad krajobrazem i wkrada sie w kazde zdjecie. Jest defaultowy - czasem jako cien na tle hal, czasem jako cien na oku, na obiektywie. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
expats | 2006.09.20 01:47:34 milo wiedziec ze ktos go czyta olenka | 2006.09.17 12:01:22 masz miły blog |