Wpis który komentujesz: | Owner i Auta. Czesc setnapierwsza. Wylacznie Auto X przebiera w srodkach. Nie Owner. Owner zawsze byl, jest i bedzie czysty jak lza (Auto az sie skreca z niecierpliwosci, kiedy to Owner zaprzeczy, jakoby byl taki >>idealny<<,0). Auto X czuje, ze knebluje mu sie rure wydechowa, silnik od srodka. Bron Boze zacytowac cos teraz, bo pojawi sie od razu docinek, iz Auto przebiera wpisy. Czuje sie zakneblowane, nie ma pojecia, co ma napisac. Parzy na sarkazm i cynizm, ktory cisnie w jego strone Owner, po prostu na to patrzy i zadaje jedno jedyne proste pytanie: DLACZEGO? Przeciez Owner odnalazl milosc. Moze isc i jechac Autem Y. Zamiast tracic czas na walke z Autem X moze pozostawic je jak stoi juz od dluzszego czasu w zatechlym garazu i chociazby zaczac kupowac nowy lakier dla Auta Y czy tez pytac o najnowsze zapachy do wnetrz samochodow, albo przejsc sie na autogielde, moze dostanie cos ciekawego, co sprawi Autu Y radosc. Moga wyruszyc w dalsza podroz, cieszyc sie soba. Owner odnalazl ukojenie we wnetrzu Auta Y. Jest szczesliwy, jak sam niejednokrotnie Autu X wspominal. Ale zapewne umie laczyc jedno i drugie. A nawet lubi. Jak widac. Po co wiec pojawil sie na tej stronie i wyrzuca Autu X, ze go tyle razy poturbowalo? Napisal (Auto pozwoli sobie RAZ zacytowac, za co pewnie mu sie dostanie, a moze jakims szczesciem w nieszczesciu bedzie, ze to tysieczne ktores niedociagniecie i blad cudem zostanie mu wybaczone,0), ze "Auto X zapomnialo chyba powoli, dlaczego, kiedy i po co Owner pojawil sie na tej stronie.". Otoz Auto X nie zapomnialo, bo ciezko zapomniec czegos, czego nigdy sie nie wiedzialo. Jak dla Auta Owner pojawil sie na tej stronie by przypomniec Autu, ile razy przez niego cierpial, ile bolu mu ono zadalo. W pieknej, recznie rzezbionej i malowanej wazie plywa cuchnaca, bulgoczaca ciecz. Auto przyjelo do wiadomosci, ze strasznie Ownera skrzywdzilo. Auto czuje sie przygniecione tym. Czuje sie winne. Czy sadzicie, ze teraz Owner powie "No skoro tak, to dobrze, skonczmy ten nlog" ? Auto w to watpi. Auto domysla sie, ze Owner go nie skonczy, bo czerpie z tego gleboka satysfakcje. W koncu moze sobie na Aucie X odbic wszystko zlo, ktore Auto mu zadalo, okolicznosci sa ku temu idealne. Jest z kochajaca Ja osoba, jest przekonane o prawdziwosci i slusznosci wszystkiego, co mowi (Auto juz o tym wspominalo w poprzednim wpisie,0), wiec ma komfort psychiczny i wspierajaca go sile (milosc sama w sobie wspiera, poza tym milo jest miec wsparcie "masz racje". Kochajacy sie ludzie na ogol stoja razem po jednej stronie. To naturalne. I daje bardzo duzo sily,0). Auto X, jak tez juz kiedys wspominalo, a nawet calkiem niedawno - jest samotne, pozostawione na pastwe losu. Szuka wyciagnietej do niego reki, w zamian otrzymuje razy. Owner to wykorzystuje. Wie, ze Auto X nie ma sily, wiec bedzie cisnac w niego pieknie wyrzezbionymi slowami jeszcze raz i jeszcze. Az odbije sobie wszystkie okropienstwa. Jednak sami wiecie, o czym Ownet Was poinformowal, ze byly tak silne, tak bardzo odbily sie na nim i tak strasznie duzo tego bylo (mozna sie domyslic chyba, prawda?,0), ze niewiadomo, czy do Bozego Narodzenia 2005 roku uda sie do tego dotrzec. Zal mu Auta X. Auto X ma lze w reflektorze. Jakie to piekne. Zal.. Ah. Wiecie, az cos tak w silniku zabrzeczalo i zgrzytnelo. Oh moj Boze, Auto zaraz chyba sie roztopi, toz to taka wzniosla i wyciskajaca lzy z oczu chwila, ze az powstrzymac sie nie moze. Oczywiscie, ze Auto takze potrafi byc cyniczne. Auto X jest pelne zawisci. Oczywiscie. Stracilo dwoje Przyjaciol, jego prawowity Wlasciciel jest daleko i Auto nawet nie wie, jak spedza swoje zycie, gdy jedzie na stacje benzynowa widzi tyle samochodow razem, niektore nawet myja sie nawzajem, zawsze (prawie,0) ono jako jedyne stoi gdzies z boku i powoli wlewa w siebie benzyne. "Zawisc: negatywne uczucie budzace sie w kim na widok powodzenia innych, zazdroszczenie komu czegos, czego nie moze osiagnac; zazdrosc" (za Malym Slownikiem Jezyka Polskiego, W-wa 1969,0). Czy zawisc jest w tym przypadku az taka dziwna i nalezy ja nagminnie wytykac? Auto ma sie jej pozbyc? Jak, moi drodzy? Jak na razie jest na etapie pozbywania sie uczuc, bo trudno mu egzystowac z tak delikatnymi uczuciami (wbrew pozorom,0), jakie ma i z tak krucha psychika (wbrew pozorom, a moze nie?,0), jaka posiada. Pewne juz z siebie wyrzucilo czastke. Ale zostalo jeszcze wiele. Byc moze, gdyby Owner, zamiast ciagle podchodzic do Auta X i wskazywac to na ryse na szybie, to na brudna podloge, a to na niedomyty zderzak po prostu wsiadlo do kochajacego Auta Y i pojechaliby razem tam, gdzie jest im przeznaczone - coz, moze wtedy byloby latwiej. Ale Auto Y wraca raz za razem by przypomniec Aucie X, ile zla w nim jest i ile krzywdy mu wyrzadzilo. Auto przyjelo to wszystko do wiadomosci, ostatnio pekla pierwsza szyba, tylna, od strony prawej (pasazera,0). Nie rozumie, skad tyle jadu. Przeciez Owner odnalazl to, czego szukal. Jest mu wciaz za malo? Potrzebuje wiecej? Wiec ma wiecej. Auto czeka na kolejna ciekawie wygladajaca waze, w ktorej plywac beda jadowite weze i skorpiony. Jesli Owner twierdzi, ze chetnie przytulilby Auto X to Auto X stawia chyba najprostsze pytanie, jakie moze w tej chwili postawic: to czemu nie podejdzie i tego nie zrobi? Wydaje sie Autu, ze i chyba zna najprostsza odpowiedz na swoje pytanie: bo Owner chce wyjsc jako ten najbardziej cierpiacy, winner, miejsce pierwsze, "suffer the most". Z miloscia i ze zwycieskim "I tak to ja najbardziej ucierpialem". Cala pula nagrod. Dobrze. Niech i tak bedzie. Coz Autu pozostaje? - - - - - - - - - - - - - - - - - - |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
poland | 2007.05.15 12:29:55 Best Site! buy phentermine |