Wpis który komentujesz: | wigilia w pracy, sylwester w pracy. i jakoś mnie to nie przeraża. niestety, kompletnie zatraciłam proporcje; niedziela jest takim samym dniem jak wtorek, czy inny czwartek, a weekendy miewam np. od środy do piątku. nie czuję natomiast, że tracę czas, albo że zatracam się w jakimś gównie, które serwuję sobie "zamiast" zasypiam dziwnie i nieregularnie; trafiają się czasem noce, kiedy... ...śnię o mieście zamieszkiwanym przez grupy, bandy i komuny. architektura soc. kolory soczyste jak nowiutkie puszki z plakatówkami ustawione w pudełku. i jak w głuchym telefonie przekazujemy sobie szeptem wiadomość: to miasto umiera, nas już nie będzie, nie ma ucieczki, jesteśmy tu więźniami. z ust do ucha nowe wieści: o chorobie, która toczy ducha, pozostawiając ciało bez uszczerbku, coś na podobieństwo czerni, która jak już raz w się w tobie zagnieździ, to nie odpuści, dopóki nie wyżre wszystkiego od środka. postanawiamy uciec. do drzew, do zieleni, z dala od murów i ulic. i nawet w końcu trafiamy do jakiegoś lasu, ale choroba natychmiast zaczyna atakować ze zdwojoną prędkością... sama sobie mówię dobranoc, kładę ciało w pościel, mam ciepłe palce i pewnie błyszczą mi oczy. i pewnie chwilę jeszcze poprzewracam się trochę, bo kompletnie nie umiem zasypiać na swoje zawołanie. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |