Wpis który komentujesz: | nic mi sie nie chce. nawet rzygac no. ej wiesz. widzialas takiego czterdziestolatka? no to bujaj jajka, bo nie wyglada. 30 bym gosciowi dala. spac mi sie chce zreszta, ledwie widze. dzisiaj przeczytalam ksiazke. duzo zrobilam. ale normalnie rozbija. giertych to sie przestraszyłby, jakie lektury sorzy z nudow zadaja. bo wszystko przewidziane w programie zostalo w tamtym polroczu zrobione. kurwa no. a sor to nie zyje, gdy nic nie zada. taki typowy nauczyciel z cyklu 'bylem kujonem w szkole i sie odgrazam za niska pensje' ztj. 70 % belfrow. no niewytrzymanie. ze przyszla do dwunastolatka dziwka [a on zostal wylany dzien wczesniej ze szkoly] i nabral ja, ze ma 10 lat wiecej, a na dodatek nie chcial sie z nia ruchac. no straszne. 'cholernie', co jest powtarzanym co linijke slowem. fuj fuj. a poza tym podrywal kobity jak czterdziestoletni flak. widac, ze jakis cymbal to pisal. i jedyne w tym mial racje, to ze ksieza to przeslodzeni psychole. takie cos, ze jakby nie poszlo do seminarium, to bujaloby sie po remizach i myslalo, ze to szczyt marzen. no tak. nie zawsze sie widzi sikajace na oczach facetow laski. fuj. w ogole sikanie jest taka czynnoscia, w ktorej ni krzty niczego pozytywnego. procz tego, ze pecherz juz nie napiera. mam znajoma, chuj, ze z malego pietnastotysiecznego popeerelowskiego miasteczka, gdzie z 5 tysiecy osob jest na bezrobociu, 3 wyjechalo, a 7 pracuje w pocie czola za 800 zl, dziewoja i dlatego chyba troszke nie rozumiala, ze jak poszlysmy pamietam raz do klubu, to wiedzialam co graja. bo ona nie ma u siebie tam zadnego klubu, nie nic. wszystko polikwidowane. dziwna sprawa. zreszta w ogole jakas niekumata byla. a jak sie zachwycala ojej ojej. no sraczka ptaszka. nie ma czym sie jarac. chociaz ja chyba domatorka jestem. a ta ksiazka mnie przygnebia. bo niezle chlopak musial miec wychowanie, skoro juz sie z prostytutkami zadaje. ja rozumiem, wszystko jest dla ludzi i zawod jak kazdy inny. i rozumiem, ze wiek inicjacji sie zmniejsza radykalnie, niedlugo 9-latki beda sie pierdolic, dostana okresu i juz wielkie pannice beda. zreszta co mnie jakis zenus czy franus obchodzi, czy sie ruchal w wieku 10, 12 czy 16 lat. zwlaszcza jak w klasie maja cyganskie dziewczynki, ktore w wiekszosci przypadkow, bo sa odstepstwa od reguly, nie koncza gimnazjow i to nawet nie w klasie trzeciej, tylko wczesniej. a z jakiego powodu? bo meza juz ma. ej no. dobra u nich taka kultura. ale ja ich zbytnio nie lubie no i tyle. znam tylko jedna fajna cyganke, ktora jest odstepstwem od reguly. poszla do technikum i jest niezla uczennica, stara sie dziewczyna, chociaz matka ponoc jej znajdywala juz kandydatow. bo inaczej jak mialam stycznosc z ta nacja to albo nawet nie chcialam poznawac, z racji, ze wczesniej zostalam obrazona, albo chciala ukrasc torebke. zreszta kiedys na wsiach jak wiadomo bylo, ze cyganie przyjechali, to kury sie chowalo i zwierzeta hodowlane wszelakie. tak juz jest no kurwa. i kolezanke bardzo lubie, ale ona jest wyjatkiem. zreszta jak ja spotykam na ulicy czy cos, to nie mysle o niej jako o cygance, tylko jako o asi zosi czy inaczej. imienia wole nie podawac. a, ze cyganka mi kiedys chciala torebke ukrasc, a zwykle wczesniej nie chcialam znajomosci zawierac, bo pietnascie minut wczesniej mnie obrazal. pare razy mi tak sie zdarzylo. a potem to juz bylam taka fajna ojej. spieprzaj dziadu. ej w sumie trzebaby isc do fryzjera. agnieszka mowila, a agnieszka ma podobne do moich wlosy, tyle ze, jest brunetka i jej sa dluzsze. tzn teraz nie wiem, bo byla u fryzjera. mniejsza z tym. tez krecone. i u nas fryzjerow dobrych do kreconych wlosow to oczywiscie jak na lekarstwo, bo wiekszosci jest po liceach lub zawodowkach fryzjerskich, gdzie ucza ich robic balejaże itd. balejaże źle wyglądają. zwłaszcza te jasne pasma na ciemnych włosach. okropnosc. i znalazla ponoc dobrego fryzjera. facet oczywiscie. zreszta faceci sa w tym lepsi. pierwszy raz jak poszlam do fryzjera-faceta strasznie sie peszylam, bo bylam mala i w ogole, a to byla moja pierwsza wizyta u fryzjera bez-mamowa. mialam moze niecale 10 lat, 50 zl w kieszeni i chcialam miec tylko obciete do konca glowy, czyli w momencie, gdy zaczyna sie szyja. wiadomo. i obciac obcial na mokro niby dobrze, ale tylko na poczatku. jak wysuszyl to paranoja. potem znow do baby poszlam. od tego czasu jeszcze ze 3 razy bylam u fryzjerow, raz u faceta, ktory poprawil tamtych bledy genialnie. bo baba, ktora mnie po tym pierwszym fryzjerze scinala, zrobila to jeszcze gorzej niz on. on przynajmniej nie wycieniowal mi wlosow. to nie jest fajne uczucie byc baranem w stylu jadzi z duzych dzieci. tyle, ze tej dziewczynce ladnie z takimi wlosami, a ja wygladalam jak stara malenka. jakby ktos chcial ze mnie na sile babcie robic, jeszcze tylko sukienke i pantofle mamy, koniecznie na wysokim obcasie. dla mnie 10 cm to juz jest max. i strasznie po tym nogi bola. nawet jak kupujesz najlepsze buty, to i tak trzeba isc najpierw do dziadka, zeby zbil piete w bucie, bo jak pojde gdzies, to wroce z cala pieta w krwi. w ogole cos sie dzisiaj rozpisuje, ale dawno nie pisalam. i jak czytam czyjes blogi czy tam nlogi, chociaz na nlogu takich akcji nie widzialam, to mnie takie teksty odsuwaja. nawet znam dziewczyne ktora ma srednia 5.5 na polrocze, a pisze takie durnoty 'nie mam co pisac papatki'. no przepraszam bardzo, ale czlowieka mozna znienawidzic przez media. a mnie to wkurza, a pewnie sama tak bede robic, zreszta ja to wiem, ze tak bedzie na pewno. wszystkich wad jakie mam, u innych osob nienawidze. a dodatkowo nie lubie tez wielu innych rzeczy. wkurza mnie na przyklad jak dziewczyny maja dlugie paznokcie jakby to byly tipsy. a to nie sa tipsy. i to sie najczesciej lamie na wszelakie sposoby, ale nic nie poradzisz, bo ona mysli ze jest dama. i lakier schodzi dodatkowo, to juz w ogole. lakiery zreszta srednia sprawa, jasne i pasujace do stroju rozumiem, ale np. do niebieskiego dresiku czerwone paznokcie. jak moja wfistka z podstawowki. miala tipsy na dodatek. w zyciu nie grala z nami w siatkowke, nie nic. zawsze kazala nam grac, a sama cos pisala w dzienniku. straszna zolza z niej byla, bo nie chciala mi piatek stawiac 'bo masz astme'. to bylo rownoznaczne z tym, ze niby bylam leniwa, bo tylko leniwce mialy czworki, ale procz leniwcow to tez mnie spotykalo. bo jedyna w klasie mialam zaswiadczenie o astmie. no bo nie moge biegac za duzo, nie moja wina, na stepperze moge biegac i pol dnia, ale tam najczesciej wlaczam 70tke i mam wszystko gdzies. a np z siatki bylam dobra. nawet do teraz jestem. a mala jestem, a to zwykle zyrafy sa dobre w siatke. ale ja mam mocna lape i to wszystko wyjasnia. i z wszystkich prawie zaliczen mialam szostki. procz biegania. z biegania mialam 4. zawsze po jakichs biegach na 600, 1000, 1500, gdy moznabylo juz stanac, normalnie mialam ochote pasc. zdechlabym na miejscu, bo powietrza nie lapie. jeszcze dodatkowo palilam, to w ogole piekna sprawa. ale ja sie prawie nie zaciagalam. i teraz jestem biernym palaczem, bo wiekszosc znajomych pali. ponoc to gorsze niz samo palenie. zreszta nie wiem, niecierpie tego smrodu papierosow. za to zapach cygar lubie. marian ma samochod kupiony od niemieckiego amatora wlasnie cygar i caly samochod smierdzi do dzis tymi cygarami. ale to jesr przyjemny zapach, nawet moznaby powiedziec, ze relaksujacy taki. fajnie jest miec samochod po osobie palacej cygara. zreszta cygara tez fajna sprawa. raz jak tato dostal w prezencie, widac bylo, ze porzadne, chociaz nie znam sie na cygarach, to i tak wszystkie wypalilam. zreszta on nic nie pali, a jakby mama cos wywachala, to zostalby zasztyletowany na miejscu :D. ale porzadne te cygara byly. w drewnianym, ladnie wykonczonym opakowaniu. zwracam na to uwage. jesli na opakowaniu na cdki jest krzywo przeciagnieta nitka, to nie kupuje, wole dac te 2 zlote wiecej i sie nie wkurzac. bo to denerwujace w sumie jest. i to nawet w dobrych sklepach mozesz na szajsy trafic. kiedys na rynku u znajomej mamy, taka starsza pani, na rencie dorabiala sobie handlujac meskimi koszulami, krawatami i portfelami. i portfele w wiekszosci jakie byly mozna sie domyslac, ale jeden mi sie bardzo podobal. byl materialowy, ale porzadnie wykonczony, ta lamowka, czy jakos tak, byla zawinieta do srodka i szew szedl rowno. dalam za niego 7 zlotych, chociaz kosztowal dziewiec, zreszta tak mi wydala reszta. poraz pierwszy i ostatni upomnialam sprzedawczynie, ze ddala mi dwa zlote za duzo, ale powiedziala, ze jestem uprzywilejowana. no skoro tak, to nie bede sie klocic. ogolnie to ja lubie drewniane rzeczy. zwlaszcza z drewna wisniowego albo mahoniu. tamto pudelko bylo z drewna wisniowego, widac bylo. zreszta bardzo ladne bylo, a cygara rowniez mialy ten zapach. chyba tylko kenzo jungle elephant bardziej mi sie podoba. ale to w ogole jest 9 cud swiada, bo osmym jestem ja :D. i wszystkie wypalilam za jednym razem, moze to jakos trzeba specjalnie te cygara palic, ale ja sie nie znam na tym. mnie jaral zapach. puscilam sobie jedna z moich ulubionych plyt, 'chocolate factory' r.kelly'ego i niesamowicie zapach zlewal sie z jego glosem. on ma dosc kobiecy glos, ale akurat w kawalkach z tej plyty nie czuc tak tego. chyba dzieki bitom, bo sa spokojne i cieple, ale nie takie kluskowate, tylko tez maja cos z przebojowosci. tytulowy zwlaszcza. i nie maja tego brzmienia lat 80'tych jak to ja to nazywam, jak w '1 2 play'. niezbyt mi sie to podoba akurat, chociaz plyta porzadna, ale ta jedyna rzecz mnie denerwowala. nie lubie okropnie. tak samo wole kupowac kredki bambino w zolto-zielonym opakowaniu, niz zolto-rozowym czy zolto-niebieskim, bo zolc ladnie sie komponuje z zielenia. lubie zreszta taki zielony, nawet kazdy zielony lubie. oprocz takiego sraczkowego, chociaz to sie khaki nazywa, jak mnie zawsze ludzie upominaja. ale ja mowie, mowilam i bede mowic zielony sraczkowy. bo mi sie z gownem kojarzy no. tak jak taki kolor jasnego brazu. typowy przyklad to drewno topoli. ladne jest, ale kojarzy mi sie z gownem. i to nie chodzi o jakosc czy cos, bo grzechem byloby tak powiedziec, ale ma taki koloryt, jak gowno po zjedzeniu duzej ilosci salaty. po salacie duza sraczka jest. przynajmniej u mnie. i po soku jablkowym. niecierpie soku jablkowego. marchwiowy najbardziej lubie. albo ten z bobo fruit'ow. to jakas mieszanka, nie wiem, dla malych dzieci, ale moj ulubiony. i nic mi nie przypomina. a nie lubie tez jak cos mi przypomina jakies zdarzenie. nawet moj piornik, ukochany franciszek, przypomina mi o tym, ze ł. ma zwyczaj wywalac go na druga strone i cieszyc z tego miche niemilosiernie. a to glupi gosc jest, zeby nie bylo. moze i na czymstam sie zna, ponoc na grach i w ogole, ale ni troche tego nie widze. zreszta. marudzi, ze go dziewczyny nie lubia, a jak tylko chce z nim porozmawiac, to kaze sie zamknac. nie lubie jak ktos mi rozkazuje uhh :D. i dlatego go w kolko denerwuje glupimi pytaniami i nawet nie mam zamiaru podwazac jego tezy, ze jestem glupia i mam iq rowne siedemdziesieciu. zreszta sama mu tak powiedzialam, moze sie chlopak pocieszyc, ze sa ludzie glupsi od niego. a on byl glupi, ze niewytrzymanie. nie mogl zrozumiec, ze ktos czegos nie wie nt. najwiekszych newsow szkolnych. zreszta wcale moje gadki do niego nie mialy na celu jakiegos podrywania czy cos, poprostu, gdy samo go poznalam, wydawal mi sie sympatycznym czlowiekiem z ciezka mina na twarzy. 'moze nie lubi sie smiac z byle czego' myslalam. ale z tego co wiem, to w ogole nie lubi sie smiac. a ja tak mam. nawet zeby ktos byl skonczonym debilem, ale pierwsze wrazenie wywarl na mnie jako 'sympatyczny czlowiek', to zawsze mi tak zostanie. akurat w tym przypadku to czesto lubialam ludzi oceniac po wygladzie, chociaz nie robie tego zawsze. gdybym tak wszystkich oceniala, to byloby straszne, a zawsze ktos komus nie pasuje. ja np. nosze zawsze przydlugie spodnie, ale ja poprostu tak lubie. zreszta moje ulubione spodnie kupilam 'mimo tego' ze byly za dlugie o 5 cm, a i tak chodze w niepodwinietych. zreszta te dzinsy od srodka obszyte czerwonym materialem, nie wiem co mialo to miec na celu, ale jako ocieplenie sie wcale nie sprawdza. chociaz ten material mi sie najbardziej z calych spodni podoba. takie typowe, co ladnie wygladaja i z najkami i z butami na obcasie, czyli ciemne, klasyczne. nie lubie jak kobieta nosi wycierane spodnie az do bialosci, jak na dyske w remizie, a do tego eleganckie pantofle. az mnie skreca w srodku. chociaz najczesciej nie ma tych pantofli, tylko biale kozaki. o fuj. i tak mi sie przypominaja najgorsze osoby jakie moglam na swojej drodze spotkac. na prawie kazda litere alfabetu znajde imie osoby, ktora zapamietalam. tak to juz jest, ze sie pamieta zle rzeczy. dobre tez. pamietam basie jedna. strasznie fajna dziewczyna, studentka germanistyki, niesamowita osoba. taka w stylu 'nie da sie mnie nie lubic', ze juz od wewnatrz emanuje z niej sympatia. bardzo ja lubialam, mimo, ze nie znalysmy sie za dobrze. ale obok tez jest inna basia, starsza, ktora mnie juz calkowicie dobila. byla moja nauczycielka w gimnazjum i dala raz taki wyklad nt. istoty kosciola i w ogole wszystkiego takiego, ze pomyslalam sobie 'dobrze, ze jestem niewierzaca, bo jeszcze bym tak gadala jak opetana'. normalnie polaczenie tadeusza rydzyka z kobieta, cos gorszego niz jan maria wladyslaw. ten z rokitow. bo ojciec dyrektor to gorzej jak diabel :D. i mnie totalnie juz do wszystkiego zniechecila, bo co jak co nie zniecheca, ale wychwalanie pod niebiosa swojej wiary to juz w ogole. tak jakby wszyscy muzulmanie, buddysci, zydzi i reszta byli fe, bo jest tylko jeden wlasciwy wybor. no normalnie szlag moze na miejscu trafic. i tak jestem na dobrej drodze na dostaniu zawalu przed czterdziestka. a na a mamy adriana, czlowieka ktory jest inteligentny i to widoczne jest juz przy pierwszym poznaniu, ale poprostu pierwsze wrazenie zrobil na mnie takie, jak cyganka, ktora chciala mi ukrasc torebke. i wcale sie nie mylilam, bo chociaz probowal byc mily, to mu to widocznie nie wychodzilo. poprostu nie rozumialam sie z czlowiekiem i ja to olalam, a on zaczal na mnie wieszac psy. ale mi to wisi, zreszta ja tak mam. jak facet mnie obraza czy mowi cos zlego na moj temat to jak jestem wkurzona, to mu wpierdole, a jak nie to oleje, a babie zawsze przygadam cos niemilego. swoja droga. dzisiaj w tv gadali cos o depresji. jak to opisali normalnie pomyslalam, ze dokladnie jak ja. wstaje i nic mi sie nie chce i takie dalej bzdety. ale mi z tym nie jest zle w sumie. jak sie powiesze, bede gadac co innego, ale ja to nie ta grupa wiekowa, minal mi okres, ze wszystko bylo czarne i ja bylam czarna, a 'zycie jest nic nie warte'. a kiedy ja mialabym pic, ruchac sie itd.? w grobie? cieżką sprawą byloby otworzenie pokrywy. boze. jak bylismy na swieto zmarlych na grobach braci mojego dziadka, to normalnie chcialo mi sie ryczec. jedenascioro ich mial, wraz z przybranym bratem, a zyje wraz z tym przybranym i dziadkiem czterech. wiekszosc na gruzlice pomarla albo zapalenia pluc, po wojnie niemalze nieuleczalne. uhh. a z tym wujkiem przybranym swietna historia jest. uwielbiam goscia swoja droga, bo niesamowity jest, nawet z nim wypic mozna i ma fajne poczucie humoru. zone ma durnowata, lansuje sie na wielka dame i zgrywa wazna. a ona jest taka wazna jak ja jestem babcia. ale wujek jest fajny chlop. ponoc za mlodu byla piekna kobieta, jakas miss nawet, ale nie wiem dokladniej. w kazdym razie, z charakteru podla. a wujek cudem ocalal, bo jego rodzina biologiczna cala w getcie pomarla, a on jedyny przezyl. pradziadek, chociaz go nie znalam, musial byc niesamowicie odwaznym i prawym czlowiekiem, skoro zgodzil sie pomoc rodzinie ocalic wtedy malego bobasa, i na dodatek nie bal sie szwabow :D. tzn pewnie i sie bal, jak znam zycie to kazdy sie ich bal, w koncu wojna byla, ale ciesze sie, ze nie musze go szanowac tylko za to, ze byl moim przodkiem, ale ze zrobil takze wiele dobrego. bo ocalenie komus zycia nie rowna sie pomocy pani w. przy noszeniu zakupow, bylej sasiadce babci, bo kobieta niestety świetej pamieci juz jest, niech spoczywa w pokoju, ale niesamowita byla. jak jechala do szpitala to ryczalam za nia jak za wlasna babcia, a pamietam jak mnie kolęd po niemiecku uczyla. kobieta swoje przezyla, ale zawsze uwazala, ze nie wszyscy ludzie sa zli, co jest calkowitym przeciwienstwem sorki r., ktora sie zarzekla, ze 'kolęd w jezyku hitlera nie bedzie spiewac'. biedny mozart :D. a sorki r. tez nie lubie, z przyczyny takiej, ze moze jest inna niz wszyscy, ale sie wyroznia w ta zla strone. straszna lampzdra, jak wiekszosc sorow. oj bo marudze czego nie lubie, a poprostu jakos tak mi smutno. i sie poryczalam znowu jak uslyszalam ten kawalek. zawsze tak mam. piekny jest, ale okropnie smutny. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
aka mr captain | 2007.02.22 16:23:44 o kurwa ze tak powiem |