biggus_dickus
komentarze
Wpis który komentujesz:

Chyba wiem, co jest nie tak. Pierwszym celem tutaj bylo znalezienie roboty. Done. Drugim zmiana na pelny etat. Done. Trzecim kupno komputera, rozbudowa, etc. Done. Czwartym zmiana roboty na lepsza. Done. Koniec. Nie ma wiecej celow do zeralizowania w Szkocji. Na lepsza prace nie licze, bo wiem, jak jest. Rownie dobrze moglbym sobie zalozyc za cel wygrac pare milionow funtow w lucky dips, czy jak to miejscowe chujstwo sie nazywa. Kurwa znowu ten chuj tam stuka! Wracajac do tematu... w Szkocji sie skonczylem. Nic wiecej nie osiagne tutaj raczej. Moze za jakis czas dokupie monitor, poszerze portfel... wiem, jak to moze wygladac z zewnatrz. No ale kurwa, nie kasa jest dla mnie najwazniejsza. Nie satysfakcjonuje mnie jebanie kolejnych zer na koncie kosztem zjebanego zycia. Ze co, ze niby posiedze tutaj pare miesiecy, lat, odloze... a co pozniej? I tak sie rozejdzie w pizdu wszystko i to szybko. Niewazne, czy kupie mieszkanie, auto, czy na zycie pojdzie. Szlag trafi caly ten hajs, nie zapewnie sobie high life i emerytury w wieku 30 lat. Z reszta... nawet jesli, to co wtedy? Wroce do punktu wyjscia... cele zrealizowane, nie ma co ze soba zrobic. Potrzebuje urozmaicenia. I to czegos konkretnego. To, ze przymusowo pojade na kregle z pizdami mnie nie kreci. Owszem, byc moze mi sie spodoba, nawet bardzo, ale to nie to. Co... raz pojedziemy promowac ten burdel, a pozniej co mam niby sam jezdzic kurwa kregle zbijac? Pojebalo was do reszty.

Czegos mi brakuje, ale nawet najzdolniejszy adept nie jest w stanie rozwinac w sobie zdolnosci, ktorych nie posiada. Bez odpowiedniego mentora nie zglebie wszystkich tajnikow Mocy, co oczywiscie znow sprowadza mnie do punktu wyjscia.

Dzis czulem, ze moze jednak uchronie sie od przejscia na ciemna strone. Nic z tego. Jedna noga juz na nia przeszedlem. Jedyne co moge, to nie dac sie jej wypalic, troche postrzelac piorunami, posciskac za szyje, uzyc mind tricka w niecnych celach... dac upust emocjom, a nastepnie sie wyciszyc, uspokoic. Inaczej sie nie da.

W tym tygodniu nie mam za bardzo pomyslu na wolne. Dlaczego nie moge po prostu popracowac... nie wiem, nie 5 dni pod rzad, a 10, 15, 30. A pozniej dodatkowe 10 wolnego z rzedu. Wiem dlaczego nie moge. Nie jest to zalezne ode mnie i chocbym byl potezniejszy niz sam Yoda, nie bylbym w stanie tego zmienic. Znaczy bylbym, ale na dluzsza mete i tak by to nie wypalilo.

Rany, ale bym pogral w kosza. Czy ktos z Leith ruszy dupsko troche powrzucac? No jest tu kosz przeciez niedaleko mnie.

Nie chce wiedziec, co czeka mnie w przyszlosci. Taka wiedza nie jest mi potrzebna do szczescia. Ale wlasnie chcialbym juz byc pewny niektorych spraw. Juz wiedziec, ze bedzie dobrze, ze wszystko sie ulozy, ze nie mam sie czym przejmowac i jestem na dobrej drodze. Nie, ze byc moze znowu cos pojdzie nie tak. Kazdego dnia mnie to cholernie wypala. Jakbym wiedzial, ze bedzie ok, bylbym znacznie spokojniejszy.

Na koniec...
Liam: "Who's woman of your dreams, Emil?" (albo cos podobnego, chodzi o sens);
Ja: "Not you... (ya fuckin' cunt)".

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)