Wpis który komentujesz: | "Ulubieńcy Ameryki". Poszłam bez przekonania, teraz naście godzin po, uświadamiam sobie, że było warto. Wbrew pozorom nie jest to nudny romantyk, a raczej półprawdziwa komedia. *** to za mało. Jak ktoś oglądał, to Hector i jego "cipciuś" rules!!! Siedzisz i się śmiejesz. Julia Roberts po raz pierwszy w cieniu. Ciekawe... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |