Wpis który komentujesz: | Weekend nie był taki straszny jaki miał być. Egzamin zerówkowy z psychologii społecznej okazał się nie być zerówkowym tylko ostatecznym. My z Gosią w piątek myśląc, że to zerówka, stwierdziłyśmy, że olewamy i idziemy podbijać ursynowskie bary. Wiadomo jak się skończyło. Mimo braku jakiegokolwiek zaangażowania z naszej strony w sprawy egzaminacyjno-psychologiczne, jestem pewna, że zaliczymy spokojnie egzamin, bo takich trzech jak nas dwie to nie ma ani jednej. Więc sobota była przedłużeniem piątku, czyli oblewałyśmy egzaminy w swoim towarzystwie, a później doszła Alinka. Przecudowne dwa wieczory, a niedziela dniem lenistwa przy 9,5 tygodnia (ach ten Rourke) i Mumio. Wylegiwanie się w łóżku do 19.... Od dzisiaj praca, praca, praca. Z małymi przerwami. Właśnie. Czas iść już do domu chyba, prawda? |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |