Wpis który komentujesz: | pragnęłam kiedys wielkiej miłosci w krakowie.. nie chodiz mi o nowego partnera, ale o przezycie uczuć.. chciałam właśnie tu wyjść za mąż.. w kościele św pawła i piotra, lub w romańskim św Andrzeja... i chciałabym żeby odbylł sie malusienki slubik.. tylko ja, pan młody.. dwoje swiadków.. no ale wczesniej romantyczne zareczyny... pierścionek nie busi mieć wilkiego brylanta zeby co druga osoba próbowała mi go zwinąc.. wystarczyłby zwykły pierscionek za 50 zł, ale uczucia.. uczuc musiałoby byc dużo.. one musiałby byc bogate.. przyszły narzeczony wykazałby sie jakas inicjatywa, zroobiłby cos romantycznego.. przeszedł by sam siebie.. mówil by miz emnie kocha, spedzilibysmy romantycznie dzień/ wieczór... i w koncu miałabym tą pewnosc. stabilizacje itp.. no cóz... nawet tyle z krakowa meic nie bede.. tylko siniaka w kazdym miejscu i krwiaka na sercu.. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |