kolagenkrux
komentarze
Wpis który komentujesz:

To był mocarny koniec tygodnia!
Mało się spało, dużo się działo.
Mimo że wiedziałem, że w nocy piątek-sobota szykuje się robota (rymy dziś lecą) nie pospałem w czwartek za dużo.
A piątek rządzi się też swoimi prawami i baaardzo miła imprezka była ;) [ i wódka, mimo ze ciepła, bardzo smakowała - może dlatego ze niby przed pracą to nie powinienem pić :P ]
Impreza studencka była dobra - z wycieczką po wino do sklepu w deszczu (deszcz oczywiście przestał padać po schowaniu się do budynku), wymiotowaniem przez okno (nie ja, w końcu do pracy szedłem) i interwencją policji.
Poza tym było tak miło ze aż nnie chciało się wychodzić abstrachując od tego ŻE KTO BY WYCHODZIŁ O 2 W NOCY Z IMPREZY DO ROBOTY!
2:30 - start pracy: wynoszenie banerów reklamowych i grupowanie ich w grupy na sektory (co może było troszkę bez sensu bo część brakowało teraz no i wiadomo że teoria od praktyki się baardzo różni). Tekst Karła: Ja chce robić z Kolagenem bo pachnie wódką :)
Przewóz całego tego syfu na rybnek - kierowca naszej ciężarówy to mistrz. Gość potrafił wcisnąć swoją wielką maszynę w najbardziej wąskie miejsca na rynku [ LOL, mogę pisać recenzje pornosów ].
Potem wielkie rozpinanie banerów, zdejmowanie tych co jednak nie są na tym sektorze, jednak lepiej wygląda baner tej firmy w bardziej oczojebnym kolorze (grr, trzymając przecinak do zdejmowania tych reklam musiałem się powstrzymywać żeby kogoś wtedy nie zaciukać).
Poznałem słowo - krawatka.
Charówka się skończyła - można było chwilke odpocząć przy wodzie bez kitu tudzież free kawce :)
Aaaa, no i oczywiście nie powiedziałem przy jakiej imprezie pracowałem.
Nie, nie były to wianki!
Było to "Na rynek marsz" (tak, też o tym nigdy nie słyszałem) z patronem w osobie Roberta "mega-gwiazdy" Korzeniowskiego.
Wielkie dzieki dla Paszy za załatwienie roboty - super sprawa!
Choć sam się dziwię że przeżyłem dzień jedząc 2 obważanki i hamburgera (polecam - może kotlet cienki jak CD, ale za 2 zł dużo lepszy niż w McDonaldzie [gdzie już takich podobno nie ma]).
Potem trochę biegania i łapania bramek, które dzięki żaglom z naszych reklam rejsowały po rynku i można było odpocząć.
Obserwacja angoli, którzy po najebaniu się robili niezłe bydło zaowocowała pytaniem GDZIE SĄ PORZĄDNE DRESY KIEDY ICH POTRZEBA?
Niektórzy turyści prócz kasy powinni zostawiać u nas trochę zębów...
[ przerwa na kawał(ek) ]
Amerykanski statek kosmiczny doleciał na Marsa...wylądowali...
Już zbierają się do wyjścia, aż tu nagle podleciało 2 Marsjan, takich śmiesznych zielonych i bzzzzz zaspawali im drzwi wyjściowe. Amerykanie próbują wyjść... 10 minut, 30 minut... po godzinie się udało. Wyszli, a tam już zebrała się większa grupka Marsjan.
No więc witają się i pytają: czemu zaspawaliście nam drzwi wyjściowe?
Na co Marsjanie: zawsze tak robimy nowym, ale to chyba nie problem - niedawno tu Polacy byli... koledzy zaspawali im drzwi, a oni po 5 minutach już byli na zewnątrz... i jeszcze prezenty przywieźli.
Amerykanie: prezenty? Polacy? jakie prezenty?
Marsjanin: wpierdol to się nazywało czy coś, ale wszyscy dostali.
Niektórym turistasom też taki prezencik bym dał :P
"Na rynek marsz" to zawody w chodzie (to taka chora dyscyplina dla kogoś kto się naprawdę nie spieszy).
Chód jest tak nudny że porównanie go z każdą inną dyscypliną sportu byłoby dla tej innej obraźliwe. Na dodatek aż mnie skręca jak widzę jak oni się wyginają przy każdym kroku.
Dlatego ciekawiej było obserwować sobie kto to tam się wybiera na wianki - istna Loża szyderców ;)
No i wydało się że lubie sweterki :P
Z ciekawszych elementów otoczenia był gostek w skórze który tańczył przy barierce (mimo że miał słuchawki na uszach podejrzewam że nawet bez nich miałby muzykę w głowie) - nie wiem co gość brał, ale też kiedyś muszę tego spróbować :P
No i jakaś moherowa fanatyczka z transparentem (a ja głupi myślałem że znalazł się jakiś fan chodu) z napisem (nie pamiętam):
"Boże uchowaj, módlcie się, 200 lat masonerii (nie wiem, że w Polsce? Myślałem że to już dłużej jest). Tylko Bóg niesie światłość"
Babcia całkiem niezłą formę prezentowała, bo stała cały czas (prócz chwilowego deszczu) i dziarsko prezentowała transparent (wzbudzając chyba większe zainteresowanie niż zawody).
Był tu też Jacek "szczena" Gmoch :D
Przebiegły, a raczej przeszły najpierw kobiety, potem faceci (w tym jeden boso!), nie zauważyłem żeby było coś jeszcze.
Swoją drogą 10 km to troszkę, a Ci chodziarze naprawdę nieźle zasuwali.
Robert K. i pani "spodenki się wcięły" chodziarka (1 albo 2 miejsce, ale ona nie wyglądała jak facet) ;)
No i wieczorem zaczęło się wielkie sprzątanie reklam. Nawet nie wiedziałem jakie fajne iskry lecą jak się zamachując obcinakiem trafi w beton. Krawatkom śmierć!
A nad Wisłą Wianki... u Kumka grill... no cóż, next time.
Z samych wianków to tylko większe ognie sztuczne widzieliśmy, słyszeliśmy i nawet poczuliśmy (ten smród spalenizny, choć to może od tych obcinaków). Dobrze że tylko ognie były słyszalne bo na trzeźwo takiej dawki popu z lat 80tych bym nie wytrzymał.
Po 23 koniec. Myślałem że umrę - około 35h bez snu. Nawet chyba dobrze, że Wałkowi siadła bateria jak z Obsesji na balety dalsze wyskoczył - staaary jak mi opowiadałeś o akcji meleksowej to tak Ci się język plątał :D Odsyłam - zapis baletów Wałka :P
Jeszcze tylko po drodze do domu chwilka u Kumka - wielkie dzięki stary za ostatni kawał kiełbachy na grillu i piwko!!!
Super że z Koparą i jego dziewczyną poczekaliście na mnie nie zjadając/wypijając tych pyszności :)
No i THX za pożyczkę bluzy (tylko taki matoł jak ja wyruszy na całodobową robotę w podkoszulku) i rowerka (od stania i łażenia to już mi _spód_stóp_spuchł_).

Home sweet home - kobiety w mini i mocnym makijażu (czyżby dziwka?) i półnadzy goście goniące ich na ulicyna ulicy (czyżby alfons?) - taaaa, nie ma to jak "moja dzielnia" :P

Następnego dnia zaspałem na giełdę, ale i tak się nie wyspałem...
Niedziela miała być leniwa, ale Kumek na rowerek wyciągnął więc po Lasku Wolskim się pojeździło. :]
Kasyno na grillowanie przed Fafikiem wyciągał... nie dałem rady - sorry stary.
Idę spaaaaać (może wyśnie sobie magisterkę) a rano sobie puszczę Junior Boys - In The Morning :D

PS. Nie, nie włoże CD od Kruxa, nieeee nie zainstaluje tego! Nieeeeeee!!!! AAAAA na pewno nie będę grał!! Magisterko ratuj :P
PS2. Krux nadrabia straty blogowe, niedługo ma ożyć, a fajne rzeczy ma do napisania ;)
[ KolageN ściskający kciuki za egzaminy ]

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)