Wpis który komentujesz: | Jest takie miejsce w moim ogrodzie... Z tyłu, zaraz za krzewami dzikich róż, tam, gdzie stoją ruiny... Tam, pod nimi, tam zamieszkały moje największe Smutki, o których najbardziej chciałoby się zapomnieć. Tam, w lochach i katakumbach siedzą i czekają na swój moment... Na tę jedną maleńką chwileczkę, ułamek sekundy kiedy złudnie pomyślę, że ich już nie ma, że odeszły, albo nawet umarły. Wtedy mi pokazują, że się mylę i to bardzo. W mgnieniu oka ich oślizłe macki wysuwają się i ine bacząc na ostre kolce róż chwytają mnie, gdziekolwiek bym nie była i wciągają mnie w ciemność, w której królują Rozpacz i Beznadzieja a Demony Przeszłości są ich dworem. Tam mnie torturują, ale nie katują, ooo nie... Dobrze wiedzą kiedy należy przestać, kieyd już więcej nie zniosę - wtedy wrzucają mnie do normalności wiedząc, że przecież wrócę, że mnie tam wciągną aby zaaplikować mi kolejną, za każdym razem dłuższą torturę. ... Moje małe prywatne piekło, do którego nikt poza mną nie może się dostać... I dobrze. Choć miło byłoby, gdyby ktoś chociaż spróbował mi pomóc. *** I came back here and... I feel homeless. It's nearly a year since I left my home. I mean the place I used to live in before I came here. Now I'm torn because when I'm here I miss Poland and when I'm there I miss Netherlands. It hurts... Not to mention the fact that neither here nor there I feel like home. I simply have no home. In both places I live like a guest. Never totally unpacked, living on my luggage all the time. Few weeks here, another few there... I'm homeless and I've just relized it. One may say I myself have chosen this kind of life. And I did, can't deny it. Just not sure anymore if it was a good choice. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |