biggus_dickus
komentarze
Wpis który komentujesz:

14.04.2007
Alez ciezko zaczal sie ten dzien. Ledwo co z lozka sie podnioslem. W takim momencie perspektywa "za 13 godzin skoncze prace" nie dodaje sil. Fakt, poranek w robocie byl troche ciezki. Robota mi nie szla, bylem powolny i nie mialem na nic sily. Na szczescie po przerwie jakos to bylo i dotrwalem do konca. Jutro bedzie gorzej, w koncu niedziela. Tez maraton od rana do nocy, a przerwa krotsza. Po tym na szczescie dwa dni wolnego... musze odpoczac. Fizycznie oczywiscie. Psychicznie myslalem, ze depresja juz mi przeszla, ale kiedy tak siedzialem dzis na tej przerwie, ciezkie mysli znowu wracaly. Nie byly tak intensywne, jak jeszcze chociazby dwa tygodnie temu, ale calkowicie ich sie nie pozbylem. Moze potrzeba mi jeszcze czasu. Ten czas Toby jest mi w stanie zagwarantowac jak najbardziej. Praca od switu do zmierzchu, po ktorej marze tylko o tym, zeby sie wykapac i wskoczyc do lozka, a rano najlepiej nie wstawac. Ogolnie mogloby byc troche wiecej pozytywow, wtedy mentalnie czulbym sie wrecz zajebiscie (zwlaszcza porownujac z moim niedawnym samopoczuciem). Ale nie ma co narzekac, bedzie co ma byc, na wiele rzeczy nie mam wplywu, zwlaszcza siedzac tutaj, tym bardziej bez kontaktu.

Opisujac jeszcze watek dodatkowego zlecenia u Tonego... porobilem tam 6 godzin, kasa miala byc do reki, ale szerszen pojechal na nocne zakupy i tyle go widzialem. Wracajac jednak dzisiaj do domu, w pokoju znalazlem koperte z podziekowaniami. W srodku bylo 40 funtow. Spodziewalem sie mniejszej kwoty, wiec nie bede wybrzydzal, ladna stawke mi policzyl tym razem :) Ciekawe tylko, czy byl tak zajebiscie wdzieczny za pomoc, czy tez poruszyla go kwestia mojego narzekania na to, jak w Tobym niemalze w kazdym tygodniu trzeba sie wyklocac o zalegle godziny (bo rzadko kiedy ta firma wyplaca za calosc, z reguly ktos liczy po swojemu te godziny tak, ze zawsze gubi cos w okolicach 2 - 5 tygodniowo), a jak juz wczesniej wspominalem Tony tez zawsze dziwnie sie mylil w kwestii wyplaty nie doliczajac sie jednej godziny tydzien w tydzien w mojej pracy. Moze tez miala to byc zacheta na przyszlosc - ot jak bedzie mnie potrzebowal, zebym znowu przyszedl... i bez tego bym przyszedl. Nie wiem, co ten koles w sobie ma, ale jakos tak mentalnie go polubilem, ze chyba pomoglbym mu od czasu do czasu w pracy nawet za darmo. Oczywiscie jakbym nie mial co ze soba zrobic (jak np. wczoraj), bo w innym wypadku nie rzucilbym wszystkiego tylko po to, zeby pozmywac pare garnkow w jakiejs restauracyjce. Ostatnia opcja, jaka przyszla mi do glowy w kwestii wiekszej wyplaty, to to, ze facet po prostu nie mial drobnych, a ze nie wypada obciac tak o nawet o funta, to dal mi wiecej i tyle. Ale mniejsza o to, tez nie mam co robic, tylko po nocy rozkminiac kwestie "a bo mi dal wiecej niz powinienem dostac". Rano do roboty trzeba jechac, wstac musze jeszcze wczesniej niz dzis. Mam nadzieje, ze dzisiaj bede spokojnie spal, bo zeszlej nocy znowu jakies dziwaczne sny mialem... walka, ucieczka, klucz(e) ukradlem i sie spieszylem zeby z nimi dac dyla... a rano znalalzem kolo lozka porozkladane podelka dvd... pamietam, jak grzebalem w nocy w polce w lozku za czyms, ale za czym? Nie pierwszy raz mi sie cos takiego zdarzylo :/ Budze sie tak nieprzytomnie w nocy, grzebie gdzies za czyms szukam, nie poloze sie spac, dopoki nie znajde, a znalezc jak na zlosc nie moge, bo sam nie wiem czego szukam niestety. W koncu cos gdzies wyloze, a rano sie budze i "co to tu kurwa robi?" :D Dobra, dosyc rozkmin, ide w kime. Jutro (dzisiaj) ciezki, bardzo ciezki dzien. Joł.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)