Wpis który komentujesz: | Kilka lat temu, wcale nie tak dawno, Jose Rodriguez Montoya dostał większą gotówkę. Dostał to nie jest zupełna prawda. Prawda jest taka, że Jose pracował i uczciwie zarobił, zarobił tak uczciwie, że bardziej nie mogło to być prawdą. Jose zarobił na tyle dużo, że w okolicy swojego domu kupił metr kwadratowy ziemi, notarialnie kupił, za całą gotówkę kupił, bo przecież wiadomo, że w Kadyksie ziemia jest droga. Kupił metr na metr ziemi gliniastej, ale z kępka trawy i kilkoma dżdżownicami, które jednak były majatkiem tej ziemi ruchomym i były raczej gratis. Jose Rodriguez Montoya dbał o swój kawałek ziemi, jak można dbać tylko o rzecz, na którą wydało się cały zarobiony majatek. Dbał jak mógł, a po wydarzeniach wczorajszej nocy w Kadyksie zaczął dbać jeszcze bardziej. Otulił swój metr kwadratowy najpierw watą, potem położył na to gazę, przyklepał, obłożył kamieniami. To wszystko nakrył mikroporową folia, taką, o której mówi się, że oddycha. Gładził, delikatnie dotykał. Stara Maria, sąsiadka, pytała: - Jose, co robisz, Jose? Dlaczego? Jose odpowiedział cicho, ale z przekonaniem: - To chora ziemia, Mario, chora ziemia. Żyjemy na chorej ziemi. Więc, Mario, mówię ci Mario! Chcę uratować jedyny metr, który mam. Nie dam zarazić mojej ziemi. . |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |