Wpis który komentujesz: | 01.05.2007 No i zaczal sie maj. Kurwa... Jestem nie tu, gdzie mialem byc. Wlasciwie, to od jakiegos czasu wszystko sie pierdoli rowno. Coraz bardziej. Nic nie idzie tak, jak mialo byc. Jakas zla aura, czy jak? No nie wiem, zdaje sobie sprawe, ze tak moze byc jeszcze przez najblizsze dwa miesiace, choc w zasadzie juz niewiele moze sie dodatkowo zjebac. Ale zle moze byc tez i po tym czasie, a tego bym nie chcial. Moje myslenie wplywu na przyszle wydarzenia raczej nie ma, co najwyzej moze miec na moje samopoczucie. Bo ja musze pamietac o wakacyjnych planach, ktore za wszelka cene musze zrealizowac. Bo ja musze odzyc... A najwiekszy problem tkwi w tym, ze... nawet nie wiem, jak to ujac. Wracajac wczesniej do domu przypomnialo mi sie, jak na koszt firmy sie komorke doladowywalo. Po 2 - 3 razy w tygodniu konto bylo zasilane o 10 zl :) Kradziez? Zalezy jak na to patrzec. Oczywiscie... biorac pod uwage fakt, iz komorke nieczesto uzywalem w celach sluzbowych, nie powinienem jej doladowywac na koszt firmy. Kradziez wiec. Biorac pod uwage fakt, iz z kazdych raportow znikaly produkty wartosci przeszlo 100 zl, mozna ujac iz wyrownanie rachunkow w innej postaci niz wplyniecie kredytow na konto bankowe. Finalnie bledem bylo jedynie ociaganie sie w pewnej sprawie. Blisko pol roku. Trzeba bylo dzialac najdalej po 2 - 3 miesiacach, bo pozniej nic juz sie nie zmienilo. A o dzialanie az samo sie prosilo. Kurwa mac... Do dzis zaluje. Idac dalej tym tropem... nie lubie zaczynac, nie lubie poczatkow. Moze dlatego tak ciezko czasem mi to przychodzi. Chyba chce przejzec kilka starych zdjec. Jednak dobrze, ze nie wszystkie usunalem. A i te liste mialem zrobic. Tylko cos sie nie moge zabrac od tygodni, miesiecy. Niedawno podrozujac autobusem lini Lothian doszedlem do wniosku, ze kurwa, no nie ma co tak pesymistycznie do pewnych spraw podchodzic. Opcji jest od chuja i troche. Ja nie wykorzystalem nawet jednego procentu (choc nigdy nie bedzie mi dane sprawdzic wiecej niz 5 procent), wiec nie ma co jeczec. "Look on the bright side of life", choc w tym wypadku w nieco innym kontekscie. Prosze bardzo. Dzien pierwszy wolnego (jesterdej) to spanie do 13. Pobudka tylko dlatego, iz przyszedl esemes. Do 16 problemy z podniesieniem sie z lozka. Caly obolaly, palcami nie moglem nawet ruszyc, przekrecic sie na bok, czy cos. Wynik tygodnia pracy w Toby Carvery Edinburgh West. I tak do wieczora. Wieczorem, nadal obolaly, choc juz w stanie ruszyc sie do kuchni po cos do jedzenia, ruszyc sie pod prysznic, obejrzec jeszcze jeden film i spac. Dzien zlecial, uciekl, po prostu zeby odpoczac. Dzien drugi wolnego (tudej) to spanie juz tylko do 11:40. Wystarczy, wyspalem sie. Czyli w tej kwestii wypoczalem. Dalej juz znacznie mniej obolaly niz wczoraj, nawet na zakupy bylem w stanie jechac. Ok, zyje, jest pozne popoludnie. Chwile pogralem dla zabicia czasu, obejrzalem film, kolacja, kapiel, godzina 22:00. Dobra, teraz moge korzystac z wolnego, bo wreszcie doszedlem do siebie. Moge? Gowno moge. Moge jeden film i w kime, bo rano do roboty. Nowy tydzien sie zaczyna. To nie jest zycie kurwa! Jakby nie bylo i tak nie mam za bardzo co w Szkocji robic, ale milo by bylo wolne przeznaczac na... no nie wiem, chociazby odpoczywanie na luzie, a nie dochodzenie do siebie, bo tego to ja odpoczynkiem nie nazywam. Co, takie odzyskiwanie sil przez poltora dnia to ma byc odpoczynek? To jest tylko naladowanie akumulatora, zeby moc jebac przez nastepny tydzien w tym syfie. 9 tygodni... kurwa no. Niemcow nie lubie. No po prostu. Nie wiem, moze to tylko kwestia tego, co widzialem na filmach wojennych. Bo tak to raczej niewielu znam, a tych ktorych znam to co najwyzej nie lubie tak standardowo, jak kazda osobe (narodowosc obojetna), ktora dopiero co poznaje (bo ja to z natury nowopoznanych nie lubie). Ale niemiecki rap lubie. Niektore kawalki dobre sa :) Kurwa zejdzie mi to poparzenie? Ja pierdole, na palcu blizna, na drugim pekniecie (na ktore mam juz pomysl, jak sie wreszcie po wielu miesiacach tego pozbyc, ale do tego potrzebuje byc bezrobotnym przez co najmniej trzy tygodnie - brzmi irracjonalnie, ale mam pomysl). Na rece slad po poparzeniu sprzed tygodnia. Na poczatku bylo rozowe, teraz jest czerwone od paru dni. I skora jakos tak sie jakby luszczyla na tym czy cos. Nie wyglada ani zle, ani dobrze. Ale chcialbym, zeby zeszlo. No co ja jestem ocalaly z obozu, zeby miec oznaczenia na rekach, zeby bylo wiadomo, gdzie pracowalem? Jeszcze mi tatuaz jebnijcie na nadgarstku "Le Monde", a na drugim "Toby Carvery". Jednak zeby nie bylo, ze tylko na szkockie firmy narzekam... jak robilem u Kulika (przez miesiac ledwie), to tez mialem cholernie rece zniszczone, dlonie dokladnie. Nie jest dobrze, kiedy czlowieka traktuje sie tak, jakby byl nic nie wart. Ze moze sie zniszczyc caly, poswiecic dla firmy za minimalna stawke (nieistotne juz, czy w zlotowkach, czy w funtach). Na wieczor jeszcze troche muzyki. Golden Life - "Oprócz błękitnego nieba" chociazby. Lubie ten kawalek dosyc. Nawet mi pasuje. I pamietam tamta reklame piwa. Tez mi sie podobala. Ja chce w gory! A moze by pojechac jednak do tego Amsterdamu? Ta dziewczyna ma niezly glos. Co ja mowie... ona swietnie spiewa. Co prawda nie odtwarza, ale czasem to i lepiej nawet. Moglaby byc piosenkarka, a nie kelnerka. No ale tylko pod warunkiem, ze dawalaby koncerty nie dluzsze niz tak po 40 minut. Bo jak ja slysze cos wiecej ponad ten czas, to juz mam dosyc. I uwazam, ze calkiem obiektywnie oceniam jej talent, pomimo iz jej nie lubie. I znowu skrzypia te deski za drzwiami. A w ogole, to po co ja o tym pisze? No wrocily france do domu i czlapia po przedpokoju, po tych akurat skrzypiacych deskach. Nie po tych, po ktorych ja chodze, ze wtedy nie skrzypia. NLP uczy, jak zakotwiczac. Ale czy uczy tez, jak sie pozbyc kotwic? Wlasnie nie pamietam. Musze koniecznie ponownie przejzec te ksiazke po powrocie. Przejzec i oddac, bo nie ladnie tak dlugo trzymac. Ale zaraz, w koncu jak poszedlem oddac, to zostalem wystawiony, a to tez nie bylo ladne biorac pod uwage tamtejsze okolicznosci. Coz... nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Tak wlasciwie, to czyja to wina? Chyba razem machnelismy reka. W sumie szkoda, nie? No to sie doczekalem. Jednak wolalbym wczesniej. Lepiej bym na tym wyszedl. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |