Wpis który komentujesz: | Zmęczonymi stopami podeptawszy korony. Cóż, każdy miewa gorsze dni. Moje ciągną się już zbyt długo. Szukam w pamięci chwil szczerej, dziecięcej radości. Właśnie, chwil. Straszną cechą naszego gatunku jest umiejętność dostosowywania się. Wszystkie nasze niewygody, które znosimy z zaciśniętymi zębami w imię wyższego dobra, przesycają się gdzieś pomiędzy naszą duszą a myślami. Dzień za dniem, noc za nocą i pewnego dnia budzisz się i wpatrując tępo w ścianę pytasz sam siebie, kiedy to się stało? Kiedy przestałeś się spinać, walczyć. Kiedy przestało Ci zależeć... kiedy się przyzwyczaiłeś? Przestałem przeklinać. Z żadnych chwalebnych powodów, bynajmniej. Próg mojej wrażliwości na to wszystko (na siebie samego?) zjechał tak nisko, że odechciało mi się nawet tej najwulgarniejszej, najprostszej i najbardziej błahej formy ekspresji swoich emocji. Rezygnacja? Owszem, tylko że nie pogodna. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |