inside
komentarze
Wpis który komentujesz:

Moich pogrzebów nieskończoności.
Wygrzebywanie trupów z pamięci. Smutne to. Smuty ja, który się tym param. Spędzam wieczór upijając się. Alkoholem (to jeszcze jest w normie, chociaż gadanie o tym godne pożałowania) i wspomnieniami (to już tylko godne pożałowania, jeśli takie rzeczy mogą w ogóle być godnymi czegokolwiek). Zatopione w formalinie, wyabstrahowane ze wszelkiego kontekstu, często starannie wydrylowane z nieprzyjemności. Taki skansen, gdzie idealizacja osiągnęła monolityczną stałość i przejrzystość. Boże, może właśnie ten idealizm nas ratuje przed zgubnym oglądaniem się za siebie? Żona Lota obejrzała się raz i spędziła tak resztę swojego życia ("życia"). A jednak, ile jeszcze można przeć w tym śniegu? Bez celu, bo go dawno nie widać (czy tam kiedykolwiek był? czy może i to nam się tylko wydawało?), za to z przeszywającą na wskroś pamięcią ciepła i oddania. Bo to często nie jest już nawet wspomnienie, które ma przynajmniej jakiś zarys historyczny. Które gdzieś się wydarzyło, kiedyś, z kimś. Jedynie mgliste poczucie straty, nagły kurcz powieki czy drżąca przez chwilę warga. Tak dotkliwe, tak oczywiste i jednocześnie tak nieuchwytne.
A mój cmentarz nie przynosi ulgi ani mnie, ani nikomu kogo pogrzebałem. Którzy żyją teraz swoimi niebami, jakim nigdy nie byłem. (Koniec [...] winien być niegramatyczny).

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)