inside
komentarze
Wpis który komentujesz:

Szybkie stany świadomości.
Obudziłem się i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego -- wszak zdarza mi się to całkiem często -- gdyby nie ręka spoczywająca bezładnie na mojej twarzy. Siłą woli uniosłem swoją prawą i zerkając pomiędzy palcami stwierdziłem, że to nie ona. Gdy dołączyła do niej moja lewa miałem już pewność. Nie przypominam sobie bym w ciągu ostatnich dni dorobił się dodatkowej ręki. Z pominięciem niewidzialnej reki rynku która dość dawno o mnie zapomniała jako nieudzielającemu się w mechanizmach ekonomicznych, biednemu studentowi. Zebrawszy się więc na odwagę, chwyciłem za gniotący brodę nadgarstek i zsunąłem tajemniczą dłoń z twarzy. Sił starczyło jedynie, by przemieścić ją na tors, zwany klatką piersiową, zwany klatą, zwany dywanem hasselhoffa. Wiedziony ciekawością i wspomniawszy mitologię postanowiłem rozwiązać zagadkę. Odwróciwszy głowę podążyłem wzdłuż reki spodziewając się natrafić, koniec końców, na jej właściciela. Jakież było moje zaskoczenie kiedy okazało się, że się nie myliłem. Ręka faktycznie kończyła się twarzą. Może nie zupełnie tylko nią, ale tylko ją widać było spod skotłowanej kołdry -- pożeracza ludzkich ciał. Po pierwszych chwilach euforii przyszedł czas na wątpliwości, jako że twarz ta, należąca do bliżej nieokreślonej kobiety w bliżej nieokreślonym wieku, w żaden sposób nie chciał być znajomą. "Jeśli otworzy oczy, ja otworzę ogień" pomyślałem i cichym syknięciem dałem jej do zrozumienia, że nie żartuję. Zrozumiała, nieporuszenie spała nadal. Nadludzkim wysiłkiem obróciłem się na drugi bok w celu wstania z łóżka. Cel widać, miał ten sam pomysł bo łóżko skończyło się nader wcześnie i w pół obrotu leciałem już w kierunku podłogi. Właściwie to już na niej leżałem kiedy wydawało mi się, że jeszcze lecę. Nie wierzcie więc w te wszystkie opowieści, że ludziom tuż przed zderzeniem z innym obiektem całe życie staje przed oczami. Mi stanęły klepki podłogowe i para pluszowych kapci z napisem: Sweet Bunny. A mogło być gorzej. Mogły być to ranne pantofle. I jak ja bym się wtedy wytłumaczył? To by mi uwierzył, że one były ranne już od wczorajszego wieczora?
Zmiana pozycji podziałała nader rozbudzająco na mój organizm który zsuwając się wpierw na kolana i łokcie począł się pionizować. Kiedy już stałem tak wyprostowany, zatrzymałem lewą ręką pokój i rozejrzałem się. Ściany, okno, drzwi ani meble nie były na swoim miejscu. Powiedziałbym nawet, że nie były takimi, jakimi zwykłem je pamiętać. Kiedy wyszedłem przez jedyne znane mi drzwi na jedyny znany mi korytarz pojawiła się myśl, że być może całe mieszkanie nie jest moje. Postanowiłem sprawę czym prędzej wyjaśnić pytając się stojącej na przeciwko i chichoczącej pary kobiety i kobiety.
-- Przepraszam -- zapytałem rozsiewając w około czar. -- czy jesteśmy u mnie?
Ze szczebiotu który mógł być alfabetem morsa, ale że go nie znam to nie zrozumiałem odpowiedzi, wykoncypowałem że nie będzie łatwo. Nie poddając się, zadałem pytanie pomocnicze.
-- A który mamy rok?
Dalej wypadki potoczyły się błyskawicznie. Chcąc wprowadzić trochę luźnej atmosfery oparłem się o drzwi, które pozostały otwarte a więc nie były na miejscu by mnie podeprzeć. Tym razem leżąc na ziemi leciałem w kierunku przeciwnym niż sufit. Sufit, który też nie przypominał mojego. Kiedy się ocknąłem, poczucie że wszystko to już się zdarzyło nie dawało mi spokoju. Nauczony więc doświadczeniem złapałem rękę za nadgarstek i tym razem z impetem odrzucając ją w lewo strąciłem zegar z szafki. Zabolało. Jednak, tym razem ręka należała do mnie. Przeprosiwszy ją za niestosowne zachowanie postanowiłem spróbować zasnąć raz jeszcze. Może gdy zbudzę się następnym razem, będę już u siebie.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
amparitia | 2007.09.05 12:50:30

lubię twoje piosenki.
och i ach.

listonosz | 2007.09.04 16:49:47

czegoś Ty się kolego naćpał, że miałeś takie dzikie wizje? LSD czy zbyt wiele marychy?