Wpis który komentujesz: | Dopijam mocną kawę, która musi szybko postawić mnie na nogi. W tle Banksiwo kończy właśnie śpiewać 'when you lost the nurses I found you a doctor, in me'. Zaraz wybiegnę z domu w kierunku przystanku, gdzie moknąc w deszczu powkurzam się, że autobus znowu się spóźnia. W końcu dotrę do tego miejsca, gdzie wpuści mnie jedna z kobiet w białych fartuchach i białych chodakach, w pośpiechu chwycę swój biały fartuch i dołączę do przemieszczającej się już po oddziale procesji białych fartuchów, ustawiających się według hierarchii stanowisk. Za następne pół godziny zbierzemy się wszyscy w jednej sali wraz z liczniejszą od nas grupą różnobarwnych piżam i szlafroków. Utworzymy krąg z niewygodnych krzeseł, usiądziemy w nim i przez najbliższe dwie godziny będziemy wzajemnie siebie wysłuchiwać. A w zasadzie to my 'biali', panowie sytuacji, będziemy słuchać i bacznie obserwować ich 'kolorowych', zawieszonych między naszą rzeczywistością a swoją własną. Sprowadzenie ich do nas na stałe nie jest do końca możliwe. Cel, jaki muszą przy naszej pomocy osiągnąć, to zmniejszenie częstości tych zawieszeń. Relacjonują przeżywane przez siebie stany, o których my mamy jedynie książkowe pojęcie. Toczą wewnętrzne walki. Są nieprzewidywalni, przy tym fascynujący. Wszystko, co pojawi się w tym wątku, należy odbierać jak majaczenie. To, co rzeczywiście widziałam i usłyszałam mam powinność zachować tylko dla siebie, obowiązuje mnie tajemnica. Tu trafi jedynie to, co przepłynie przez mój umysł, co ubarwi lub wybieli moja wyobraźnia i zapisze moja klawiatura. Bez prawdziwych imion, chronologicznego układu, kurczowego trzymania się faktów. W przypadku innych wątków, stricte wypływających z mojego umysłu... założenia te właściwie też obowiązują:) |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
takajaka | 2007.09.05 11:19:26 osz..... |