Wpis który komentujesz: | Kiedy świat rozpada Ci się w dłoniach. Co poradzić, zmiany to rzecz która zawsze napawała mnie przerażeniem. Jak już się zaczną, jak już zatopię się w ich wirze, to idzie. Czuję się jakbym był na Florydzie życia, fale roszad taktycznych rozcinam szczytem deski moich fascynacji. Jednak potrzebuję bardzo wiele, żeby zejść z ciepłej i dobrze już znanej plaży (wegetacji). Żeby oddać się szaleństwu wiecznego kołowrotu życia. Tak więc zmieniłem operatora. Może nie bezpośrednio ale finał taki, że trochę inne warunki łącznia się z internetem mnie zastały. Zastały to dobre słowo, bo przez dwa dni nie miałem go w cale i trochę mnie to zaskoczyło. W każdym bądź, teraz już jest ok i wydaje się, że inne wcale nie oznacza gorsze. Moje życie z Rybką (która, nie wiem czemu, nie lubi tego zdjęcia) znów zalicza pobocza. Brnę w meandrach niezrozumienia siebie, życia, ludzi, Jej. Nie wiem, złapałem drugi oddech. Drugi, trzeci, siódmy, dwutysięczny. Nie wiem, bez znaczenia. Czuję się znów, jakbym miał naście lat i dopiero co Ją poznał. Ale tak nie jest. Mamy już parszywy (za moją sprawą) wątek historyczny. Wiele się zmieniło i nie będzie już tak, jak było. A jednak czuję do Niej coś, czego nie czułem wcześniej. Agrhh, na tym koniec. Obiecałem sobie, że nie będę tu poruszał inaczej jak tylko w mglistych metaforach spraw intymnych. Z resztą, muzyka nie będzie pasować. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |