Wpis który komentujesz: | Tchnięcia nieżyć w plastikowe klepki. Jest taka czcionka, nazywa się Trebuchet. Niby nic szczególnego, ale u mnie wygląda uroczo. Nie wiem, dlaczego chciałem się z Wami tym podzielić. Może dlatego, że uwielbiam drobnostki. Może dlatego, że wszystko -- koniec końców -- okazuje się być kwestią skali. Dlaczego więc nie grać w chowanego tą mini, która jest nam dostępna. Która jest tuż koło nas, pod naszą ręką tylko tonąć w niesprawdzalnych ideologiach co do których sprawdzalności możemy gdybać równie skutecznie, jak i w rozważaniach na temat naszej domniemanej bytności w innych czasach, w innych ciałach? Po co (pierwotne pytanie ontologiczne)? Życia nie są mierzalne, to banał, wiem. Życia nie są mierzalne, to banał, wiesz. Życia nie są mierzalne, ile razy trzeba nam to powtórzyć żeby do nas dotarł ich sens? Jak łatwo można popaść w groteskę i grafomanię. Ile, jak, kiedy, po co, za czym (upajam się moim pulpitem). Mógłbym pisać bez końca, bez ładu. Upajam się moim narzędziem. Dziwisz się? Ty się ekscytujesz swoją bluzką, zakładając ją i przeglądając się w lustrze. On się zachwyca nowym aparatem robiąc zdjęcia komu popadnie i gdzie tylko może. Ja chlapię się tymi drobnymi literkami (Trebuchet, regular, 9pkt.) w moim wyemancypowanym notatniku (notepad2) ustawionym na przeźroczystość, w alternatywnych kolorach spod których wyziera piękna tapeta. Muzyka gra, Marzena coś pisze (widzę, czytam nie przerywając), a ja pieszczę się patrząc na te literki, jak wyłaniają się z bieli klawiszy po których stukam. Cud, cybernetyczny cud współpracy biologicznej myśli z zero-jedynkową formą ekspiacji. Zrobię nawet coś najokropniejszego co mogę. Nie przeczytam tego, nie zamorduje tej nieskrępowanej radości ostrym (mind as a razor blade), krytycznym stosunkiem do wyrazów (jako narzędzia) które kocham. Puszczę ten bełkot w mój mikroosobisty świat. I jeśli zganić mnie chcesz -- jak powinieneś za brak szacunku do Ciebie -- czytelniku mój, który czytasz teraz ten rękopis bez żadnej edycji wiedz, że staję przed Tobą nagi, w strugach deszczu ciesząc się z niczego. Wiedz, zaśmiej się i odejdź, zgań, zapomnij. W tych słowach masz mnie, jakim jestem, i jaki zawodzę Twoje oczekiwania. Mój dar prawdobytności dla Ciebie, który rozsądzisz na ile warto kultywować jeszcze tą znajomość. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |