Wpis który komentujesz: | Jam session w klubie 55. Czyli ¶redniojazzusowy skład- pani manager aka nasta, S. i A. no i Małgosia, ach no i jeszcze jeden A. Mariusz grał(one luv). Przecudownie. Impreza oczywi¶cie skończyła się u mnie, czyli znowu ¶pimy we trójkę z Małgosi± i S. i rozmawiamy do 5 rano. Biedna M. musiała wstać rano do pracy, a ja chyba po raz pierwszy od dawna wraz z S. wylegiwali¶my się do godziny 15 w łóżku. Trochę muszę zmienić tryb życia, bo zwariuję. Oczywi¶cie wczoraj atak, bo jakżeby inaczej. Przecież zawsze musi się u mnie co¶ spierdolić. Ale to chyba takie błędne koło trochę. Współlokatorka opowiedziała mi o swojej nowej miło¶ci. Jednak marzenia się spełniaj± i niektóre historie s± jak z tandetnej amerykańskiej komedii romantycznej. Cudownie. Bez ironii. Każdy o tym marzy. |
Inni co¶ od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni s± użytkownicy nlog.org) |