Wpis który komentujesz: |
Tonight everything is over W plamie rozlanego paliwa psychodelicznymi barwami odbijało się światło ulicznej latarni. Tylne światło rozbitego o barierkę drogową motocykla jaśniało ostrzegawczą czerwienią spod pękniętej osłony. Nieopodal, na złamanej z impetem gałęzi zaciskała się ostatnimi skurczami odziana w skórzaną rękawicę dłoń. Wysoki mężczyzna rozpiął sportową kurtę i rzucając ją niedbale na oparcie krzesła usiadł by rozpiąć wysokie buty. Ostry dzwonek telefonu przerwał mu w połowie. Odwrócił się i nie przestając mocować się ze sznurówkami odebrał rozmowę. -- Cześć Kuba, co robisz? -- zapytał szorstki głos. -- Czołem Rzepa, dopiero co wróciłem -- odpowiedział. -- Byłem się przejechać po nowej obwodnicy zanim ją jeszcze tiry rozwałkują. -- No tak, trzeba korzystać póki się da. Słuchaj, robisz coś wieczorem? -- Nie, właściwie to miałem odstawić motocykl na parking, ale co mi tam. -- To dobrze, wpadnij do Braxa, Maciej z dziewczyną przyjeżdżają i chcą się spotkać. -- To do wieczora -- przytaknął zsuwając but z nogi. Odłożył telefon i wrócił do rozbierania się z reszty motocyklowej odzieży. Godzinę później golił się w łazience skrupulatnie poprawiając baczki. Uśmiechnął się do siebie zadowolony z efektów. Poprawił kołnierz koszuli i gasząc za sobą światło na korytarzu wyszedł z domu. Wieczór był jeszcze ciepły więc z przewieszoną przez ramię kurtką szedł wolno w stronę rynku. W klubie roiło się od małolatów. Podrygujące w rytm muzyki młode dziewczyny na równo go bawiły co pociągały. Delikatne, drobne, szczerze rozbawione nie zważały na nic. Prześlizgiwał się między nimi zerkając na ich drobne piersi, na drugą stronę sali. Przy zastawionym już sporą ilością pustych kieliszków stole siedziało grono znajomych. Przywitał się i od razu wypił jeden, stojący wolno kieliszek wódki. -- Więc wiesz -- dokańczał historię rudy Rzepa. -- mówię do niej, czy wpadniemy do mnie. A ona mi na to, że chyba mnie pojebało. No to co miałem zrobić? Kazałem jej wypierdalać z mojej fury. Towarzystwo roześmiało się. -- Dlatego ja wolę dwa kółka -- dodał od siebie. -- Jak już jakaś wsiądzie to od razu rączki za pas. To powiedziawszy kiwnął do kelnerki by podeszła. Ubrana w obcisły t-shirt dziewczyna podeszła szybko pytając, co jeszcze podać. Gdy zebrała już od wszystkich zamówienia i odeszła odezwał się Maciej korzystając z okazji że jego druga połowa poszła na parkiet z koleżanką. -- Taką to bym dopiero przeleciał. Młode, miękkie i wilgotne. Gdy to mówił wszyscy odwrócili się żeby spojrzeć na pośladki odchodzącej kelnerki. Tylko Kuba dokańczając drinka spoglądał ukradkiem na Maćka. Nigdy nie miał, w odróżnieniu od kolegi, powodzenia u kobiet. Nie chodziło nawet o to, że nie był przystojny. Mógł się podobać, podobał się. Natomiast nie potrafił z nimi rozmawiać. Ostatnia kobieta z którą był zdradzała go z jego szefem. Kiedy się o tym dowiedział i zapytał dlaczego usłyszał, że tamten przynajmniej z nią rozmawiał. Chyba się nie myliła. Zerkał teraz na Macieja przyglądając się jego wyraźnym rysom twarzy. Kruczoczarne włosy opadały w dobrze wystylizowanym nieładzie na oczy podkreślając błękit jego źrenic. Wiódł wzrokiem za jego kieliszkiem podążającym do ust. -- Ty Romeo! -- poczuł szturchańca w ramię. -- A Ty kiedy coś zaliczyłeś, hę? -- Tu i tam -- odpowiedział wymijająco starając się uśmiechnąć. -- Co pieprzysz, prędzej mi kaktus na dupsku wyrośnie niż zobaczę Cię z panienką. -- To uważaj, żeby Cię za szybko nie zaczęło swędzieć -- odpowiedział śmiejąc się wraz ze wszystkimi. -- Jak zostanę pedziem to nie bój się, nie będę takiego brzydala podrywał. Wznieśli toast życząc sobie powodzenia w zdobywaniu kobiet. Kuba przytaknął a gdy stukał się kieliszkiem z Maciejem zderzając się nieopacznie dłońmi uśmiechnął się. Gdy pił starał się zerkać ponad jego głową na parkiet ale kątem oka obserwował kumpla. Był już mocno pijany i gdy poczuł napór w pęcherzu podniósł się. Klepiąc znajomego po ramieniu by go przepuścił zaczął przeciskać się w stronę toalet. Głośno dudniąca muzyka zagłuszały głos za jego plecami. Dopiero gdy wchodził do męskiej usłyszał głos Macieja za plecami. -- Najwyższa pora odcedzić kartofle. -- Ta -- odpowiedział lekko zmieszany. Opierając się jedną ręką o ścianę na przeciwko pisuaru starał się wypróżnić. Nucący za niską ścianką kumpel sprawiał, że nie przychodziło mu to łatwo. Kiedy wreszcie skończył podszedł umyć ręce. Maciej stał obok susząc swoje pod dmuchawą. -- Wiesz -- zaczął Maciek. -- Nie wiem co z nami będzie. -- Masz na myśli siebie i Martę -- zapytał Kuba zmywając mydło z dłoni. -- Tak, niby wszystko jest ok, ale czegoś mi brakuje. Jakiegoś ognia, jakiejś pasji. Chciałbym móc z nią... Kuba patrzył teraz na odbicie przyjaciela w lustrze. Śledził płynne ruchy jego gestykulujących ożywczo rąk. Starał się słuchać wpatrzony w jego cienkie, układające się w rytm słów, usta. -- I rozumiesz, coś tu nie jest tak. Szukam czegoś innego... Nie wiedział co robi. Gdy Maciej nachylił się nieznacznie on odwrócił się i pocałował go obejmując poliki ledwo co wyjętymi spod strumienia wody rękoma. Nagła fala podniecenia i pożądania przetoczyła się po nim wprawiając w drżenie końcówki palców. Dopiero po chwili zaskoczony mężczyzna wyrwał mu się z rąk i odsunął patrząc niemo w niedowierzaniu. Jakub chciał coś powiedzieć ale miliony myśli nie układały się w żadne możliwe do wyartykułowanie słowo. Gdy Maciej otworzył usta żeby coś powiedzieć, rzucił się do drzwi i wyskoczył na pełną salę ludzi. Potykał się o krzesła, rozpychając się między tańczącymi wybiegł przed klub. Serce waliło mu jak oszalałe. Podbiegł do stojącej nieopodal taksówki i wskakując na tylne siedzenie kazał się zawieźć do domu. Obejrzał się jeszcze przez ramię dostrzegając jasną marynarkę Macieja który stał teraz przed lokalem. Różnokolorowe smugi neonów, jak barwne spaghetti odbijały się w szybie taksówki. Patrzył na nie z głową opartą o zagłówek i próbując zebrać myśli. Szukał wytłumaczenia dla tego, co się stało ale jedyne co odnajdywał, jedyne do czego koniec końców wracał to krótka chwila ekscytacji. Spełnienia jak gdyby tylko na nie miał czekać. Gdy zatrzymali się pod jego blokiem zapłacił i wyszedł. Spiesznym krokiem idąc w stronę bramy obrócił się i spojrzał na agresywną sylwetkę swojego motocykla czekającego na niego na chodniku. Przyspieszył kroku i wbiegając po schodach na piętro zaczął rozpinać kurtkę.
|