inside
komentarze
Wpis który komentujesz:

Myśli pozostawione samym sobie
zmieniają się ze złych na gorsze.

Towarzyskie samobójstwa czy towarzyskie morderstwa? Oto jest pytanie. Ilekroć kruchy koral znajomych (których, jak rzecze Pi, co najwyżej się toleruje) murszeje, eroduje czy po prostu wali się na łeb, zaczynam się zastanawiać - kto pierwszy wystrzelił (z ust naszych któremi światu poznanie dawać winniśmy a ranimy jedynie). Nie skłamię, krótkie to zastanowienie i na niekorzyść rzecz jasna, nieobecnych. Jednakże, żeby poprawić sobie humor (a może Wam - nieobecnym, bo ja poczuwam się do mojego [jakkolwiek rzekomego] skurwysyństwa), zamyślam się trwoże i przełykam siąpiącego się gluta naiwności. Nie ważne, mojej, Twojej, losowej. Pi, czy raczej jej Canis Lupus Alpha wolą tezę, że czyny nasze ale konsekwencje ponoszą już oni. W sumie jest w tym wiele prawd. W sumie. Jakby nie było, płowieję. Nie przeszkadza mi to specjalnie, ale fakt jest. Zamiast poznawać ludzi to zrażam ich do siebie. I już widzę jak nie jeden krzyczy, że jakoś a nie ilość. Jasne, tylko (dziwaczna analogia) jak pokazują badania i matematyka, skuteczniejszym jest wystrzelanie do wroga dwóch tysięcy pocisków w minutę niż oddanie trzech strzałów z broni wyborowej (mówiłem, że dziwaczna...). Więc dlaczego nie miałoby się to sprawdzać w kontaktach międzyludzkich? Poznać dwa tysiące nowych osób w tydzień zamiast marnować go na trzech znajomych? Karkołomnie, ale w świecie szybkich randek w ciemno (śpiewając na lodzie pod wodą ze studia wielkiego brata dla milionerów) nie takie rzeczy można urodzić i znieść. Gdybym ja jeszcze miał grzywę jak Wodecki... Ale nie mam. I znajomych też niewielu. I wódki czasem z kim napić się nie ma. Odezwać do kogo sensownie by nie poczuć wstydu, że jakoś nie chce się (kurwa!) o błyszczykach czy nowej promocji w Erze gadać. I wiecie co? Nie zmienię tego, nawet nie chcę. Ze strachu, obawy czy może niechcianej i trudnej miłości. Z zawężonego horyzontu który nie dopuszcza świadomości, że mogłoby być inaczej. Żeby mogło być inaczej. A teraz przeczytam się raz jeszcze i policzę wszystkie kłamstwa. Siedem... czyli nie jest jeszcze tak źle
Mój ostatni kłamca mawiał: "kłamstwa to marzenia przyłapane na gorącym uczynku". Piano Bar

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
kotecky | 2007.11.06 16:29:31

świetny cytat:)