Wpis który komentujesz: | GRRRRRRRRR!!! Dzisiejszy dzień mnie zniszczył. A to niby najfajniejszy dzień w tygodniu! No... od popołudnia :P Rano pojechałem sobie na uczelnię do biblioteki. Razem z Paszą wyglądaliśmy jak jacyś szpiedzy pstrykając fotki gdzieś w kącie zeszytom naukowym. Przy pstrykaniu czas szybko zleciał (z 3 godziny na uczelni, dawno tyle nie byłem. Może dlatego że wogóle dawno tam nie byłem :P ). Czas więc do domciu wracać po spełnionej misji "Fotka". Wracam do samochodu i widzę...hmmm, jakaś ulotka? A co to na kole takie żółte?? OŻESZWMORDE blokada! Zajebiście, nie dość że jak jechałem na uczelnie to kisłem w korkach, w końcu się wnerwiłem i zaparkowałem, bo na nogach było bliżej to okazuje się że na ul. Lou-bitch jest zakaz!!! No i nie mówcie że niby na znaki nie patrzę :P Tu jakoś nie widziałem nic takiego :/ (pewnie był wcześniej) Co teraz zrobić? Wracać tramwajką czy dzwonić do Panów Prawie Władzów Ze Straży Miejskiej? Telefon oczywiście zajęty - ale tu nie ma jak szczęście w nieszczęściu nadjeżdża akurat samochodzik Straży Miejskiej. No i blokada zdjęta, ale kosztowało mnie to 100 zeta (niestety brak zniżej studenckich, które nawet mnie już nie łapią - choć nawet emeryci i kobiety w ciąży tyle by dostali), 1 punkt karny i trochę mojego cennego czasu. Wnerw już jest, a na dobitkę czego można się spodziewać na alejach (tak jakoś labirynt dróg prowadził) około 16?? Korki takie że na 17 byłem w domu - głodny, wściekły i jeszcze z pełnym pęcherzem. Nie ma to jak miły początek końca dnia ;) Siddharta - Wish You Were Here. ;) Zapuszczam jakieś głupoty niskich lotów (poziom Jerrego Springera) i relaksuję się... [ KolageN Bardzozły ] |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |