Wpis który komentujesz: |
Maybe Tomorrow
Wpadł z rozpędu na drzwi tramwaju nie pozwalając im się zamknąć po czym szybkim susem wskoczył na stopnie. Oparł się łokciami o ramę okna i głębokimi wdechami starał się uspokoić rytm serca. Szaleńczy bieg na przystanek pomiędzy wolno prześlizgującymi się w korku autami rozpalił mu płuca. Teraz, na powrót wsłuchując się w muzykę w słuchawkach po prostu oddychał. Po dłuższej chwili otworzył oczy. Jasny błękit nieba przezierał spomiędzy ogołoconych z liści drzew. Obrócił się i wtedy ją zobaczył. Siedziała na drugim końcu tramwaju, machając beztrosko założoną na nogę stopą. Czarny, ciężki but wystukiwał sobie tylko znany rytm. Nie widziała go. Z zamkniętymi oczami wsłuchiwała się w swoją muzykę. Nie czekał, nie mógł. Nie tym razem. Ruszył w jej kierunku przez prawie pusty przedział chwiejąc się wraz z całym składem. Przyglądał jej się przez chwilę z uwagą po czym przykląkł by móc przyjrzeć się jej twarzy. Bladoróżowe usta tuż nad skrzącym się zimowym światłem kawałkiem chirurgicznej stali - kolczykiem w brodzie. Stróżki białych kabli od playera ginęły pod czarnym pękiem dreadów i krótką, skórzaną kurtką z drugiej strony. Wyjął słuchawkę i na wyciągniętej w jej kierunku dłoni podał akurat w chwili, gdy otworzyła oczy. Zielone. Patrzyli się na siebie, bez słów przez chwilę. Dziewczyna sięgnęła ku jego dłoni. Z trudem opanował drżenie gdy zimne opuszki jej palców prześlizgnęły się po jego skórze. Przyłożyła słuchawkę do ucha przymykając lekko powieki. Cienka linia warg drgnęła a on poczuł, jak jego serce gubi jedno uderzenie. Błogi uśmiech pojawił się na ich twarzach. Bez słów, w jednej wspólnej melodii. Stał w drobnym deszczu odprowadzając ją wzrokiem. Tramwaj skręcił i po chwili znikła mu z oczu. Chłopak poprawił kaptur i przeszedł na drugą stronę jezdni.
|