inside
komentarze
Wpis który komentujesz:

Myśli, jak gorące Tacos, przyklejają się do podniebienia.


(Terytoria wewnętrznego bogactwa) Siedział przy stole kończąc właśnie wspaniale przyrządzoną paelle kiedy weszli. Głośna grupka paru mężczyzn z dwoma kobietami. Usiedli stolik dalej i zanim jeszcze zjawiła się kelnerka ryży blondyn krzyknął: chcę tego co ten koleś. Podniósł wzrok na wycelowany w siebie palec. Kieliszek białego wina w jego dłoni nie wydawał mu się odpowiedni do jakiegokolwiek gestu w ich kierunku. Starał się nie zwracać na nich uwagi. Przy składaniu zamówienia przekrzykując się wzajemnie zagłuszyli nawet dość głośną muzykę. Lekkie poirytowanie dawało mi się we znaki. Pociągnął większy łyk i już miał wstawać od stolika kiedy chrypliwy głos blondyna po raz kolejny kazał mu zwrócić na nich swoją uwagę. Chłopak z niedopiętej niedbale koszuli pytał go natarczywie, co pije. Wstał i bez słowa postawił przed nim niedopitą karafkę.
(Agresja w każdym porze) Spojrzał w kierunku wydzierającej się bandy. Był poza nimi jedynym klientem więc nie dziwiło go, że komentowali właśnie jego. Co nie zmienia stanu, że zaczęło go to już irytować. Mógłby wyjść, jednak jakiś wewnętrzny upór kazał mu nie zmieniać z ich powodu swoich planów. Miał jeszcze prawie pół karafki wina. "W tym garniturku wygląda jak pieprzony marketoid, pewnie ostatnie co pierdolił to jego spinki". Wzrok pucołowatego bruneta który napotkał wyraźnie zdradzał, że mówią właśnie o nim. Wstał i niespiesznie podszedł do ich stolika. Ściszyli nieznacznie głosy dopiero gry odsunął jedyne wolne krzesło i usiadł naprzeciw dwóch najgłośniejszych chłopaków. Z wewnętrznej kieszeni marynatki wyjął składany nóż. Metaliczny dźwięk gdy kładł go przed sobą na stole uciszył całe towarzystwo. Chcecie o czymś porozmawiać? - zapytał beznamiętnie.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)