bastkowski
komentarze
Wpis który komentujesz:

Minęło chyba wystarczająco dużo czasu od poprzedniego wpisu, już dawno chciałem podsumować rok 2007, ale:

Chciałem to dawno napisać, ale łzy wciąż kazały mi przestać,
przecież chłopaki nie płaczą, ale tylko w komediach...

Śpieszmy się kochać ludzi...

Tak to zdanie chyba odda wystarczająco dużo, dodając jeszcze do tego pomniejsze osobiste porażki w \"miłości\" , od razu odechciewa mi się pisać...
Najprościej byłoby się popłakać, ale czy jednak warto?
Fakt było sporo miłych, niezapomnianych i \"magicznych\" chwil, jednak będę wspominał częściej inne momenty...
Po niektórych traciłem wiarę w siebie, człowieka i świat, w Boga czasami niestety też, a podobno wiara pomaga...
Ciężko mi o tym pisać, a szczególnie o tych którzy odeszli,
w końcu tylko cisza oddaje hołd ich pamięci.

...bo możemy się spóźnić.

To było jak sen z otwartymi oczyma,
aż krew zastygła mi w żyłach,
rozstałem się z nadzieją,
Anioł we mnie umarł,
kiedy mi mówili wcale nie chciałem słuchać,
podświadomie wiedziałem co chcieli powiedzieć,
mogłem się modlić i czekać,
niestety nie udało się,
niestety nie doczekałem się,
Ci co kochali nie ujrzą więcej
Bóg postanowił wystawić tragedię...

Tak podsumowałem rok 2007,
pozytywów nie będę dodawał,
nie zasługują na to...
Cześć...

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)