Wpis który komentujesz: | Dziś rozmyślania Kolagenowe będą, bo ostatnio linkowe wpisy i suche jakieś minimalistyczno ekshibicjonistyczne (nie ma co pisać że po bułki poszedłem i stałem ileśtam w Stonce kolejce)... Tym razem będzie o łączeniu czynności i przyzwyczajeniach. Podobno przyzwyczajenie drugą naturą człowieka. Heh, każdy ma jakieś swoje własne przyzwyczajenia - bardziej lub mniej niespotykane. Albo preferencje kulinarne z kosmosu, albo bałagan w pokoju (to przyzwyczajenie czy lenistwo? Czy przyzwyczajenie do lenistwa?)... Po prostu wykonywanie powtarzalnych czynności wchodzi w krew. A uzależnienie? To przecież też rodzaj mocnego przyzwyczajenia tylko raczej negatywnie wpływające na nas. I ze wszystkim można, a często po prostu warto zerwać. I nie mówię tu tylko o rzucaniu palenia, ale o nauce życia w społeczeństwie (kontrola czynności fizjologicznych to też zwalczenie przyzwyczajenia robienia kupki w pieluszkę, co może jest daleko idącym "wrzucaniem wszystkiego do jednego worka" ale co tam). Druga natura... heh, ale co zrobić jeśli drugą naturą jest dłubanie w nosie, obgryzanie paznokci, przeklinanie i bekanie przy obiedzie? Często łączyłem jedzenie z czytaniem czy oglądaniem TV. No i teraz są to niemal nierozłączne czynności. Jak oglądam film to muszę coś chrupać, a przy jedzeniu potrzebuję znów czegoś do czytania/oglądania... Podobnie "wizyta na tronie" (czyli tak zwany "numer 2") zwykle wiąże się z przeczytaniem gazety czy rozdziału książki. A przemieszczanie się? Musi być z podkładem muzycznym! Może gdy prowadzę samochód to ilość bodźców zewnętrznych wystarczy i wytrzymam bez radia (ale na pewno o niebo lepiej się jedzie z MP3playerkiem włączonym), ale w komunikacji miejskiej nie da rady! Tylko że im więcej jeżdżę tym więcej słucham i coraz trudniej mi znaleźć coś "nieosłuchanego" (nawet ulubiony kawałek po tysiąckroć robi się nudnawy). Ciekawe jak uda mi się zwalczyć przyzwyczajenie przesiadywania na Youtubie, bashu i wogóle buszowaniu po necie, oglądanie głupkowatych seriali do śniadania o 10. Jedno wiem na pewno - trzeba cenić swój czas co oznacza podniesienie poprzeczki dla filmów. Najgorsze że też przyzwyczaiłem się do pisania tutaj. I to mnie czasem wkurza jak oglądam pierdoły (swoją drogą też mnie wkurza że tak tracę czas) i od razu myślę, czy sobie linka nie skopiować tu... Czy jakieś zdanie ma większą wartość jeśli się pojawi na blogu? Niby jest zapisane i unieśmiertelnione (tiaa, jeszcze wygrawerują je na płycie i wyślą w kosmos w następnym Voyagerze), ale czy są ważniejsze od wypowiedzianych? Chyba w przypadku mojej pamięci tak (najwyżej przerzucę się na pisanie do szuflady, czyli do pliku txt na dysku) :P No i też muszę się zastanowić czy opisanie czegoś nadaje temu sens. Jeżeli wogóle ma sens. To coś. Czy coś co nie ma sensu w momencie gdy jest opisane nadawany jest mu sens? Czasem nie wszystko ma sens (co widać tu :P) Hmm, może to przez brak piwnych przemyśleń na miejscówce, choć nie sądzę, bo tu piszę o samych pierdołach (heh, brzmi to tak jakby na miejscówce były filozoficzne rozmowy na poziomie profesorów). kmn - rodzenstwo. Niedzielny kabarecik sportowy: KMN - Kibic. Szkoda, że prawdziwe, bo noże dalej latają... Taa, sport to zdrowie, jeszcze mnie szczęka nabombia po ostatnim wtorku, a z łydek jeszcze nie zeszły siniaki. Jutro poniedziałek - dzieci idą do szkoły, a tam Zero tolerancji :D PS. Złodzieje czasu zabrali właśnie w nocy godzinę!! Oddawać! Wymienię pare godzin dnia na godzinkę nocki! [ KolageN ] |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
kolagenkrux | 2008.03.30 18:51:34 Głębiej mi już palec do nosa nie sięga i więcej nie wydłubałem ;P kardelen | 2008.03.30 16:59:48 Jaaaakież to głębokie.... |