Wpis który komentujesz: | brnąc ku końcowi nie, tu dramatów na szczęście nie będzie. przynajmniej mam taką gorącą nadzieję, bo już nie chce mi się pieprzyć w te głupoty z poprawianiem czegoś beznadziejnie niepotrzebnego. bo ja w czwartek piszę egzamin z niemieckiego. pamiętacie moje zeszłoroczne wakacyjne jazdy i jak mi się spodobało? no więc w ciągu ośmiu miesięcy od zakończenia kursu, który wytworzył we mnie względną sympatię do niemieckiego, jednej osobie udało się tą sympatię przekształcić w nieskończenie niepojęte znużenie i znów niechęć. jedyne pocieszenie w tym, że jak już sobie z tym poradzę, to będzie to ostatni obowiązkowy pisemny egzamin z niemieckiego na tej uczelni (tylko Bóg jeden wie po co my to znów robimy, skoro końcowy egzamin zdawaliśmy rok temu...). potem tylko pyk pyk ustny i przerwa od tego pedagogicznego koszmaru, a po wakacjach, jak jeszcze będzie na to kasa, w końcu ruszam z rosyjskim. z lżejszych wiadomości: znów nie wygraliśmy w totka. więc może uda się z tym niemieckim:) EDIT: chwilę po przeczytaniu tego, co naskrobałam - masakrycznie nieskładne to, co piszę... nie wiem jak można było to dobrowolnie przeczytać. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |