inside
komentarze
Wpis który komentujesz:

Propedeutyka absurdów.


Właśnie uświadomiłem sobie, że na prawdę wstyd mi za to, czego się tu dopuszczam. Kiedyś było po prostu odrzucenie. Potem powiedziałem sobie, że nie jestem taki małostkowy więc mogę naturalnie zachować dystans i powynaturzać się z resztą. A jednak, poczucie wstydu i niesmaku mnie nie opuszcza. Prezent (cierń na biurku moim) nawet zwirtualizowanych idealizacji mych własnych osobą trzecią zaprezentowanych które mnie rozbawiły - nie ratuje sytuacji. Więc może mam w sobie coś z banalnego wykolejeńca? Głęboko schowaną potrzebę poniżania się? Upodlenia? Jako forma odkupienia? Chorej fascynacji? Wyzwolenia? A może tak zwyczajnie? Bo jesteś zasrany gnoju płytki jak wiosenna kałuża w którą nasrał gołąb więc wyobraziła sobie, że chuj wie jak wyjątkowa i unikalna się stała? "I powinszował samemu sobie wznosząc kieliszek martini i stuknąwszy się ze swoim odbiciem w szkle monitora wychylił jednym duszkiem. Żyj długo i podle kmiocie".

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
l_w_k | 2008.06.05 01:54:37

jeżeli banalny wykolejeniec równa się niepospolitemu wyjątkowi...to się z Tobą zgodzę,bo z pewnością nim jesteś...a co do metafory gołębia i kałuży ekhm...ciesz się,ze nie bocian...idąc ścieżką skrótów myślowych..one zdecydowanie przewazaja swoimi potrzebami wuceanicznymi..tak jakoś wydaje mi się..