Wpis który komentujesz: | przyznam Ci się do czegoś żenującego. serio,aż się sama za siebie wstydzę. nie lubię mówić o tym,co złe. jestem jednym z tych ludzi,którym się wydaje,że są w pierdyliardzie procent samowystarczalni. że poradzą sobie ze wszystkim sami bez pytania o radę,wiesz. pytam tylko wtedy,kiedy czuję,że ta pętla na szyi zaciska się już tak,że zaczynam się dusić. że nie mogę myśleć już o niczym innym. tak więc widzisz,kiedy rzadko pytasz o radę,nie bardzo nawet wiesz,kogo spytać. nie ufam ludziom. to znaczy ufam,ale w rozsądnych ilościach. w sprawach serca nikt nie doradzi ci gorzej niż koleżanka/kumpel,przysięgam. mimo najszczerszych chęci i najczystszych intencji powiedzą ci tylko,co oni by zrobili na twoim miejscu. tak więc ta rada jest dla nich samych,a nie dla ciebie. no właśnie,widzisz,umiem uczyć się tylko na własnych błędach. im bardziej spektakularny ten błąd,tym więcej się nauczę. no właśnie,nie pytam i nienawidzę,kiedy ktoś mi pomaga. nawet w najmniejszych sprawach jak porządki. dostaję białej gorączki a.k.a. kurwicy z powikłaniami (żeby było bardziej obrazowo),kiedy ktoś chce mi pomóc w sprzątaniu,poważnie. jestem jedną z tych osób,które muszą zrobić wszystko po swojemu. mam całą masę przyzwyczajeń,których nikt nie umie we mnie zmienić. i nie zmieni. dlatego,że mi z nimi dobrze,więc po co zmieniać coś,co kompletnie mi nie przeszkadza? ale do sedna. kiedy nie wiedziałam,co zrobić,poszłam do...wróżki. tak właśnie,mili państwo,poszłam do aszanti,jasmin czy jakiejś tam innej sybilli,nawet nie pamiętam. nie wiem,czy się przedstawiła,ale na bank imię miała tak kosmiczne,że nie byłbyś w stanie go zapamiętać. nie,nie,nie było krowich czaszek,oczu ropuchy w słoiku,szklanej kuli ani nawet świec. nie było brzęczących bransoletek,złotych kolczyków ani kolorowych chust,wiesz. była tylko schludna pani w średnim wieku i żakiecie i jej talia kart tarota. swoją drogą zawsze wydawało mi się,że nie wierzę w te bzdury,jednak na widok tarota czuję jakiś respekt,bez kitu. i kiedy tak rzeczona sybilla,asuana czy jak jej tam było stawiała tego tarota,poczułam,jak coraz szerzej się uśmiecham,bo powoli dociera do mnie skala tego absurdu. tak więc odsiedziałam swoje i słuchałam,jak schludną panią w średnim wieku coraz bardziej ponosi fantazja. a najśmieszniejsze jest to,że nie mówiła o tobie. i o nim też nie mówiła,ha! powiedz mi,proszę,czy naprawdę żyjemy w takim świecie,że każda 23-latka chciałaby usłyszeć,że na dniach czeka ją pierścionek i ma nawet w gwiazdach zapisaną białą sukienkę? bo jak tak,to sorry,ja się nie poczuwam,ja się nie bawię. i wiesz? tak głęboko we mnie siedzisz,że olałam to,co ma dla mnie los. bo los nie chodzi w żakiecie i nie robi sobie trwałej. Lilu - Na Brzegu Świata. życie to obłęd. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
marcepan_ | 2009.02.02 23:15:32 "Przeznaczenie, los, fatum - tak nazywamy napotkane szanse, które nie mogą zostać zmienione przez wolę, czy starania. " - hmmm czy to oznacza ze na bank zaliczymy sesje a pod koniec lutego nastąpi spotkanie na szczycie?:D bo przecież inaczej być nie może wiec..:P |