marysia_superstar
komentarze
Wpis który komentujesz:

Śmieszna ta nasza Mańka. Każdego dnia rano jedzie do przedszkola, po przedszkolu jedzie do babci Jasi gdzie bryka z Basią (lub bez, ale jednak bryka) całe popołudnie dopóki ja lub Paweł po nią przyjedziemy. W każdy weekend jeździmy z nią na różne wycieczki odwiedzając różnych znajomych, rodzinę, fajne miejsca, okoliczne ciekawe jadłodajnie itp.. Mimo tego, każdego dnia kiedy przyjeżdżam po nią do mamy żeby ją zabrać do domu błaga mnie żebyśmy pojechały gdzieś jeszcze. Wszędzie tylko nie do domu! Nie, żeby tu miała źle, ma po prostu cygańską duszyczkę i lubi się poszwędać tu i ówdzie. Czasem naprawdę ręce mi opadają gdy kolejny raz zaczyna lamentować w samochodzie i krzyczy że ona musi pojechać do Karolinki bo to jej przyjaciółka, albo do Natalki Kondej(z którą widziała się raz w życiu i nieźle się poturbowały:-), do Miłoszka i Jagódki bo za nimi tęskni, do babci Agatki rzucać kamyki do wody, do tego pięknego pałacu w którym na pewno jest jakaś królewna(kościół w Garwolinie), do restauracji w której są rybki bo chce je nakarmić (oczywiście tam nikt nigdy żadnych rybek nie karmił), do sklepu w którym jest karuzela z konikiem lub do sklepu w którym Marysia i mama są w telewizorku, do tej pani przy zjeżdżalni co robi lody(dorośli-erotomani, nie śmiejcie się, to tylko słowa dziecka) itd..itd.. Codziennie przerabiam z nią to samo. Zastanawiam się czy kiedyś jej się znudzi to łazęgostwo.
Piszę o tym bo właśnie weszłam z nią do domu. Jest 21sza wieczór, wróciłam z pracy po 18tej czyli wcześnie i bardzo się cieszyłam że uda mi się coś zrobić w domu albo chociaż odpocząć chwilę ale Mania miała inne plany, jak zawsze. Najpierw przez 2,5 godziny negocjowałam z nią warunki wyjścia od babci a potem nieroztropnie zajechałam na chwilkę pogadać z Olgą(mama Karolinki czyli przyjaciółki) i pomimo, że widziały się cały dzień w przedszkolu i udało im się jeszcze dodatkowo pobawić wieczorem obie niemal dostały histerii na wiadomość że jedziemy do domu. I znowu negocjacje... Wygrał Walt Disney i przygody Małej Syrenki. Teraz pomimo zmęczenia muszę czekać aż bajka się skończy, bo takie są warunki umowy. W dodatku kazała mi dać "słowo przedszkolaka" no to dałam, a to nie byle co przecież.
Kocham Cię Marysiu, mama.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)