zapiski_z_ostatniego_wagonu
komentarze
Wpis który komentujesz:

* 2010-01-08 | (14:35) Kraków Główny - Katowice (16:25) | TLK *

Za oknem zimno. W przedziale jedzie ze mną dziewczyna, młoda, zapewne studentka. Tak jak ja lansuje się z laptopem na kolach. Ona dodatkowo popija pomarańczowy Cappy z kartonika. Dawno nie piłem soczku z kartonika. Taki smakuje zupełnie inaczej, magicznie. Zapakowałem prezent. W pudełko, jeszcze przed odjazdem. Dziewczyna powiedziała, ze nigdy nie widziała, by mężczyzna pakował prezent w kartonik i jeszcze wiązał wstążkę. Miałem do wyboru trzy wstążki. Pozwoliłem jej wybrać. Zielona. \"Ale ja...\" Trudno. Najwyżej będzie na panią. Ma białą bluzkę, czarne zakolanówki(jak nazywają się skarpetki za górną część kolana?), czarne kozaki, rozpuszczone włosy opadające aż na łopatki, z przodu łaskoczące piersi. Siedzi pod oknem. Jedzie do Opola. Pytała, czy ja też. Nie, ja jadę do... jak to się nazywa... Katowic! - palnąłem głupio, błądząc myślami po warszawskich peronach. Fioletowe firanki ozdobione dziesiątkami napisów PKP chociaż po części przykrywają zabrudzone szyby. Zza przedziału dobiega głos mężczyzny rozmawiającego przez telefon w przedziale obok, może jeszcze dalej. Z drugiej strony głos dziewczyny. Uchylone drzwi przedziałów, sprawiają wrażenie otwartości na otoczenie, na ludzi. A może tylko oczekiwanie na konduktora? W pociągowych rozmowach telefonicznych najczęściej powtarza się zwrot \"wracam z Krakowa\". Słyszę już konduktora. Dawno nie było go tak szybko. Już po wszystkim. Nie zwróciłem uwagi na ilość pieczątek na legitymacji dziewczyny. Słyszę, że konduktor, kończąc pracę, szczelnie zamyka wszystkie drzwi. Nasze również. Co jakiś czas dobiega mnie jeszcze dźwięk przybijanej pieczątki. Ołówkiem nanoszę ślad na bilecie, ślad mojej cichej obecności, pisania, bycia między słowami. Gdyby bilety były większe pisałbym na nich. Może powinienem być oszczędniejszy w formie i skupić się na treści? Jest 15:08. Lepiej poczytam.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
cheshirecat | 2010.01.10 07:23:01

Kiedys zycie spedzalam w pociagach na trasach wszelakich. Do tej pory pociag przyprawia mnie o bicie serca szybsze przy wjezdzie na peron i koi jadac. W ostatnim wagonie najlepiej sie jezdzi o zachodzie slonca. Gdyby byly wieksze... kazdy i tak by mial wlasna historie.
Dziekuje. Postaram sie uciekac do pociagu raz na jakis czas.