Wpis który komentujesz: | Odgarnąwszy z dachu poletko śniegu począłem nań układać zakonserwowane przez lata książki w wielką wieżę radości, wieżę samotności. Najsampierw albumy i wydawnictwa niepotrzebnie wielkoformatowe, zawierające palety kolorów ułożonych w obrazy i wspomnienia. Następnie kolekcje mądrych słów szatkujących moją składnię. Potem jeszcze poeci, tanie wzruszenia. A na końcu słowniki, na dalszym - słowniczki; na samym zaś końcu książeczka o kotku. Ten kotek chce uciec. Kotek wspina się na wieżę z plecaczkiem i wygląda horyzontu, chwiejąc całą konstrukcją. Ale kotek jeszcze nie wie, że kotki się przywiązują. Do miejsca, do pilnującego go psa. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |