2lazy2die
komentarze
Wpis który komentujesz:

Jose Rodriguez Montoya wychylil sie przez okno. Oparl sie brzuchem o parapet, nawet stanal na palcach, zeby jego usta siegaly jak najdalej w glab ulicy. Rekami zapieral sie o framugi, dlonie scisnal w piesci z napieciem rownym wyzwaniu, jakiego od miesiecy nie doswiadczyl. Otworzyl szeroko oczy, otworzyl i zamknal, drzal na calym ciele, drzaly palce nog, drzac w wychyleniu. I wtedy zaczal rzygac. Rzygal miarowo, ze skurczami rytmicznymi jak ravelowskie Bolero, rzygal wreszcie swiadomie i z checia. Najpierw rzygnal jagniecina, wielkimi kawalkami, ktore (prawie nie gryzac,0) przelykal na proszonym obiedzie, potem poszly mieszane w sosie drobniejsze, jeszcze niestrawione szesciany warzywne i jeszcze drobnice deserowe. Troche owocow, resztki ciast. Jose drzal. Drzal i wprawial w pewien rezonans cala framuge, cale mieszkanie. Dzwieku rzygania, najlepiej slyszalnego w okolicach rur kuchennych, doswiadczyli wszyscy mieszkancy kamienicy. A na koniec, a na sam koniec - ostatnim skurczem - Joe wyrzygal delikatne i drobniutkie listki majeranku.
Szczerze, to tego majeranku najbardziej bylo mu zal.
A rzygal bez powodu. Bez takiego powodu, o ktorym musialby powiedziec Julii, powiedziec Blance, powiedziec na glos.

.
-

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
mumik | 2002.01.15 20:45:53
Pewnie założyłeś 2l2d, że rzyganie jest choć w części tak niecodzienne jak cięcie się. No ale dla mnie przynajmniej tak nie jest. Rzyganie jest równie naturalne jak jedzenie. W końcu jestem rzyglarzem :) A codzienność rzygania widać choćby po tym, że w miarę regularnie piszę swego nloga - to przecież też rzyganie, tyle że psychiczne.

dżamajka | 2002.01.15 19:58:26
nadal lubię majeranek

stend | 2002.01.15 09:57:23
Rzygac pieknie...ilu osobom zylo by sie latwiej, znacznie latwiej nawet gdyby umiejetnosc ta posiadali... takie prawdziwe, szczere rzyganie nie tyle z dna zoladka co z serca raczej, w ktorym układ warstwowy wrzucanych w siebie wszelakich pokarmow zachowany jest najlepiej, gdzie trawienie troche inne a same wymiociny jakby troche bardziej sentymentalne...chociaż ...chociaż tych drobnych listków majeranku jakby szkoda jednak bardziej...no nie wiem...

Nina | 2002.01.15 06:53:35
Tak, wiem, nie znam sie i psuje kompozycje bloga (to uprzedzajac dalsze komentarze). A najlepiej to byloby gdyby Jose w polowie sie rozmyslil, wychylil za framuge, i majeranek zamiast za okno powedrowal spowrotem do gardla, wezwal na pomoc obiad sprzed tygodnia i juz razem, w wielkiej zgodzie ozdobil okna sasiadow na dole zamieszkujacych w kamienicy Jose.

Nina | 2002.01.15 06:50:07
Cholerna poezja. Facetowi sie po prostu zrobilo niedobrze z przejedzenia, a z czego tu robic poezje... Oczywiscie pewnie autor liczyl na efekt zaskoczenia na poczatku, bo zaczyna sie co najmniej jak wstep do symfonii a potem o rzyganiu.. eh...