zapiski_z_ostatniego_wagonu
komentarze
Wpis który komentujesz:

* 2010-11-07 | (18:30) Warszawa Centralna - Kraków Główny (21:43) | InterRegio *

Nie jest tak źle. Ludzi na podłodze siedzi trochę mniej niż zwykle. Mały chłopiec obok mnie, już teraz artysta (o czym później), wypełnia łamigłówki w jakiejś książce dla sześciolatków. Mały wiercipięta, z wspaniale wyrozumiałą mamą. Na jej rękach jeszcze mała dziewczynka, równie rezolutna, w wieku czterech lat. Po mojej lewej grupa osób w wieku jak mniemam studenckim. Tworzą jaką grupę wsparcia, scholę, może wspólnie studiują teologię sakralną. Bliżej lub dalej są jednakowoż związani z Kościołem. Na ich twarzach uśmiechy. Ubiór skromny, nad wyraz gustowny. Jedynie chłopak w garniturze trochę drażni oko. Pod ręką katolicka prasa, jakiś brewiarz, tudzież książeczka do nabożeństwa, obrazek Chrystusa Króla. Mały chłopiec, wygrał, a w każdym razie zdobył nagrodę w konkursie plastycznym. \"Pocztówka z wakacji czy coś takiego\" powiedziała mama. \"Ale jeszcze niejeden konkurs wygra\". Syn - Szymon - malował wtedy kolejne obrazki dla wujka machającego mu z peronu. W koło mnie kredki, balony, flamastry, kolorowanki i ten mały wiercipięta, któremu nie chce się spać. Nie przeszkadza mi to, nawet mnie to nie drażni. Uśmiech pojawia się na mej twarzy gdy słyszę co mówi, o co pyta. Dla zachowania poprawności i powstrzymania się od notorycznego uśmiechu na twarzy założyłem słuchawki. Jest 20:11. Jadę już półtorej godziny. Do grupy po lewej przysiadła się jeszcze jedna osoba. To chyba ksiądz - opiekun duchowy. W ręku obraca paciorki różańca. Jeszcze nigdy takiego nie widziałem. Kolorowy, każda dziesiątka w innej barwie - czerwonej, zielonej, żółtej... więcej nie widzę. Dopiero teraz zauważam, że pozostała czwórka również trzyma różańce. Modlą się. Nie wiem jaki był cel ich podróży. Nie wiem czemu myślę, że wracają. Może nie pasują do Warszawy? Ale czy pasują do Krakowa?
W pociągu są też Włosi. Nie wiem dokładnie ilu. Nie jestem nawet pewien czy to Włosi. Różańcowi siedzą w piątkę na czterech miejscach. Dziewczyna w długiej błękitnej sukni z motywami hinduskimi jest niewygodnie. Mi byłoby niewygodnie na jej miejscu. Przytrzymuje oparcie pod ramię wbijające się jej w plecy. Na nadgarstku ma podwójne korale - kulki połączone gumką. Długie blond włosy sięgają jej za ramiona. Wygląda z nich na najbardziej uduchowioną. Drugiej z dziewczyn nie widzę dokładnie, chociaż siedzi po skosie pod oknem względem mnie. Ja, tak jak to ostatnio lubię, przysiadłem przy przejściu. Mężczyźni wydają się nieco znudzeni. Jakby grali swoje role. Wiem, że to tylko wrażenie. Przysłuchując się wcześniej ich rozmowie, wiem, że nie udają. Dziewczyna wciąż nie narzeka. Mały Szymon chyba usnął. Za oknem czarna noc. Jest 20:23.

Największą zagadką dnia dzisiejszego jest dla mnie, a myślę, że dla wielu innych również, kobieta z nartami. Gdy Mały Szymon (kiedy jeszcze nie spał) usłyszał coś o nartach, niemal natychmiast przyległ twarzą do okna w poszukiwaniu śniegu. \"To już jest zima?\" - wykrzyknął. Mama z uśmiech na ustach odpowiedziała, że rano jeszcze nie było, ale teraz to nie wiadomo, w każdym razie ma nadzieję, że nie. \"Ale po co tej pani narty?\" - dociekał. \"Nie wiem - mówiła spokojnie mama - może w górach jest śnieg... A może... może ta pani jedzie na tak długo, że zabiera narty ze sobą\". Kreatywność rodziców musi czasem przewyższać kreatywność dzieci. A podróżujące z nami narty pozostaną zagadką, tym trudniejszą do rozwiązania, że temperatury ostatnich dni zadziwiają, a mnie osobiście wprawiają w zachwyt nad tzw. globalnym ociepleniem. Żeby jeszcze tylko dzień nie trwał tak krótko. Jest 20:46. Za oknem bez zmian - czarna noc.

Jest 21:07. Jesteśmy za Tunelem. Nie napiszę dziś nic więcej. Z muzyką w uszach ludzie wyglądają jak na filmie. Cholernie dobrym filmie.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)