zapiski_z_ostatniego_wagonu
komentarze
Wpis który komentujesz:

* 2011-03-06 | (17:46) Warszawa Wschodnia - Kraków Główny (21:18) | InterRegio *

Zaczęli się podrywać, kiedy było jeszcze jasno. Ona w krótkiej skórzanej mini, on w opiętych na kroczu spodniach, ona włosy czarne, za ramiona, cieniowane, on czerwona(granatowa) dżokejka, ona podkreślone kredką oczy, on piwo. Trudno było nie uśmiechać się pod nosem. Początkowo było niewinnie. To ona wyszła z inicjatywą.
- O której pociąg ma być w Krakowie? - subtelnie zwróciła się bezpośrednio do niego.
- Planowo 21:18, ale już mamy opóźnienie.
- Tak? - zapytała tym niewinnie zdziwionym głosem.
- No mieliśmy wyjechać 17:58, a 17:58 dopiero podjechał.
Później jakaś krótka rozmowa, o tym, że oboje do Krakowa. W całym przedziale tylko oni ze sobą rozmawiali. Reszta milczy jak zwykle, bo przecież nie wypada, trochę strach. Do kluczowego dialogu doszło szybciej niż zwykle:
- Tak w ogóle to Ala jestem – od pierwszego zamienionego słowa minęło góra pięć minut.
- Tomek. – podali sobie dłonie – Na pewno nie chcesz piwa?
Ona wraca ze szkolenia, on jedzie do pracy. Jest zawodowym żołnierzem, \'już szósty, nie, czekaj... piąty rok w Krakowie\'.

*Jest godzina 19:13, stoimy gdzieś w polu, przepuszczamy Inter City.

Kiedy znali już swoje imiona, przyszła kolej na inne szczegóły. On, że jest z Włocławka, ona, że woli jechać tym późniejszym pociągiem, po 19. Być może i tam szuka rozrywki. Rozmawiają wystarczająco głośno by ich usłyszeć, wystarczająco cicho by nie przeszkadzać. Jej głos na zmianę przyjmuje tę seksowną barwę teatralnego szeptu, to znów zalotnego śmiechu. Sprzyja im atmosfera. Światła zgasły już jakiś czas temu, kwadranse dwa, może trzy. Dopiero teraz oślepia nas jego nagły błysk.
W tym czasie zdążyli wyjść poza przedział. Zimne powietrze raczej nie ostudziło ich entuzjazmu. Kilkakrotnie byli zmuszeni otrzeć się o siebie lub szepnąć bezpośrednio do ucha parę słów. Kilkakrtonie stracili równowagę. Ona siedzi coraz bliżej.

*Jest godzina 19:46, konduktor sprawdził bilety.

W przedziale jest jeszcze pięć innych osób. Żadna nie przyciągnęła mojej uwagi tak jak ta dwójka. Może jedynie pan tuż spod okna, który przy wjeździe na dworzec Warszawa Centralna dość wymownie się skompresował. Wymieniliśmy krótkotrwały uśmiech.
Oboje są bez obrączek. Zapewne rozwódka, bo co chwilę, że szwagier, szwagierka, bratowa. Numerami już dawno się wymienili. Czasami pokazują sobie coś w telefonie. Rozmawiają o tatuażach. Dopiero teraz zauważam, że on faktycznie ma coś na bicepsie.

*Jest 19:54, stacja Włoszczowa.

Kolejny telefon od dziecka, już trzeci. ‘Zostaw otwarte drzwi i przeczytaj jak najwięcej’. Mógłbym uwierzyć, że jest troskliwą matką. Pewnie jest. Tym razem postanawia go wyciszyć. Rozmowa zeszła na facebooka. Niby, że to głupie i bez sensu, ale ‘z jednym facetem się nawet spotkałam’, a chwilę później ‘z drugim facetem też się tylko spotkałam, właściwie nadal z nim utrzymuję kontakt’. Z drugiej strony ‘tak, tak, moi kumple też tak siadają, po trzech, ale żeby coś pogadać z dziewczyną, to trzy zdania i tyle’. Moi kumple największym alter ego.



Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)