Wpis który komentujesz: | Opowiadanko na dzisiaj Imię kobiecości Urodziłam się w formie żeńskiej. W jakiej innej mogłabym się urodzić? Mój wewnętrzny, odizolowany szaleństwem świat jest być może delikatniejszym, subtelniejszym instrumentem serca- czułym barometrem bólu- ale co z tego, skoro tyle w nim gwałtu. W imię kobiecości regularnie, co miesiąc upuszczana jest moja słona krew i co miesiąc patrzę, jak ze mnie wycieka i przemienia się w bladego upadłego anioła cyklu rozrodczego. A to wszystko w imię kobiecości- tak, jak w imię Boga morduje się ludzi, którym daję życie. Składam moją krew i moją płeć w ofierze życiu. A na odchodnym dostaję resztki czułości co jak wędrowny ptak kwitnie z ognia i ulatuje w niebo rodzaju męskiego. Wróżka wróży wróżce, ksiądz spowiada się księdzu, człowiek człowiekowi bogiem, a kobieta kobiecie wilczycą i synogarlicą. Nie potrafię już rozgraniczyć, co wrzucić do dziennika, co do poezji, a co do prozy życia. Co sen, co jawa? Białe czy czarne? Chwieję się na cienkiej linii wahania, w którą stronę, w która z dwóch przepaści się rzucić. Mężczyźnie wstyd przynosi to, co kobiece- nazywa się go pedałem albo zniewieściałym mięczakiem. A dla kobiety najlepszy komplement to ten, że myśli po męsku. U progu XXI wieku, kiedy dziwactwa nauki przerastają pradawne pojęcia religii- cóż, ewolucja nie przewidziała w swym programie postępu techniki- kobieta to ciągle coś gorszego niż mężczyzna. Niegdyś Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela dotyczyła jedynie mężczyzn- teraz postęp kulturowy dotyczy tylko kobiet. Mężczyźni panicznie się boją wypuszczenia z rąk sterów świata. A gdyby to kobiety rządziły, ciekawe, jak wyglądałby świat? Tylko dziwnym wydaje mi się, że aby jedna połowa ludzkości mogła się rozwijać i spełniać, druga musiała ze wszystkiego rezygnować. Ale kiedyś pewnie się to wyrówna. Tylko ja nie czuję się gorsza- wręcz przeciwnie. Nie walczę z poglądami- wykorzystuję je. Każdego dnia, gdy otwieram oczy, dziękuję Bogu, przeciw któremu stale grzeszę- że nie urodziłam się mężczyzną ani nikim innym. Dziękuję za ten ból i za tę krew. Ten ból i ta krew to moja siła. Mężczyzna nie jest powodem mojego bólu. Kobiecość nie jest powodem mojego upokorzenia. Tylko człowieczeństwo jest fundamentem mojego niepokoju. Codziennie otwieram szkatułkę z moimi marzeniami. Każde z nich, o szalenie delikatnej konsystencji i mglistej chronometrii, otoczony twardym, ciepłym, pachnącym krakowskimi sukiennicami drewnem- po uchyleniu wieczka dojrzewa nieśmiało i wyślizguje się na słońce. Nie łapię moich marzeń z powrotem. Pozwalam im rosnąć i rozkwitać. Żaden mężczyzna tego nie potrafi. Żaden mężczyzna tego nie powtórzy. Ścieżka dźwiękowa męskiego umysłu jest wąska i stroma. Kobiecy umysł jest giętki i gładki. I jak salamandra- barwny i zaskakujący. 25. 09. 2001 |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |