Wpis który komentujesz: | ***** Sławomir Różyc. Listy do Ivana Blatny. IX. O pieśni kwietniowej na wysokich fiordach w dalekich stoczniach odkłada dłuto cieśla zawsze pokornie zwiera palce na brzegach kołyski i usta dalekie ma od zbyt pospiesznych słów nikt nie zna brzegu gdzie zmierzać będzie łódź nie znają mgieł krawcy choć pierwsi są w domu wesela nie zna kronikarz zatrzymujący nas na komunijnych zdjęciach kimże będziesz beztroski młodzieńcze O maryjne białe kokardy do piersi przypięte ile współczucia dla ciebie znajdą inni wędrowcy jak dalece od krzywdy znajdzie się twoja dłoń kto z tobą zatańczy dziewczynko w śnieżnych rękawiczkach co tak ukradkiem koronki pierwszej sukni przygładzasz a ten wianek, czy to jedynie dorastanie, do tej weselnej nigdy nie dośnionej do końca niecierpliwicie się kiedy to dzwonami obwieszczą rejs kapitanowie w portach i jak zawsze nieświadomi odrzucą cumy rodzice wołają z nabrzeży jak nie słuchać syren morskich ciągłe tam stoją coraz mniejsi spleceni za ręce tacy słabi w zapewnieniu nam szlaków pomyślnych nic nie jest wybrane dla nas na początku tym większy jest strach przed żeglugą pośród przyjaciół naszych jednemu żagiel napina trzepot mewy, aby o poranku zawsze być dla innych niedosięgłym kształtem na niebie skrzydłami białymi w tej jedynej księdze gdzie oni pisać będą po które przypływem sięgnie ocean litościwie Jak on nas dobrze zna a my cisi, a my obaw pełni czy wieść o imionach naszych rozpisanych na burtach życzliwie wróci do rodzimych portów a jeśli na omen zmieniać będą kurs strudzeni rybacy widząc nas na horyzoncie jedynie wieczorem niesie się po ocenach pieśń o spokojnych brzegach o powrotach kiedy zgodnie dźwięczą czysto nasze obrączki wrzucane w kryształ przed snem o dłoniach które cie wiernie przygarną szorstką marynarską kurtką bo z takiej tkaniny skrojone są dni i tego pośród wiatrów szuka jedynie żagiel samotny temu na głodne fale rzucają wieńce wdowy wystrzępione wysoko w niebo na wysokich fiordach o to jedynie się lękaj mój uśmiechający się niepewnie chłopcze o to dbaj strapiona dziś stratą oczka w odpustowym pierścionku moja jasna, zawsze koronkowa dziewczynko nim na nieznanych brzegach zatrzyma się twoja pusta łódź ... miałem odwagę wybrać własną drogę. Sprawdzić czy potrafię coś więcej niż magia ładnie składanych słów nigdy nie myślałem o tym aby zawrócić choć z dnia na dzień poznawałem ile wyrzeczeń to kosztuje, również dziś nie żałowałem siebie. I nie obwiniałem nikogo wybrałem po cichu pragnąłem pojawiać się w pełni ukształtowany. Dojrzały. Od zawsze powinniśmy poznawać tylko utwory w pełni skończone. Dziwne to uczucie zbliżać się do swojego marzenia, widzieć się, niejako z zewnątrz i wiedzieć,że ten czas nadszedł. że wypełniła się forma. Misa. Odlew dotarłem w to miejsce radosny. Tyle, że późno, ale taka była miara na wypełnienie odlewu. Być może nigdy nie spotkam tych którym te wiersze przypadną do serca, nie spojrzymy sobie w oczy i nie powiem, że największym sekretem tej poezji jest zachowanie nadziei. Nieco smutnawego uśmiechu. Z każdym słowem więcej we mnie ładu i zrozumienia dla innych jestem minstrelem ze starej szkoły poetyckiej i mam nadzieje, że nie ostatnim. Opowiadam ładnie skrojone historie, łącze w nich rzeczywistość w jedno, i nie czynie rabatek na lirykę i pieśń zaangażowana. Nie dzielę swojej pieśni na cicho skrywane ambicje. Śpiewam o miłości, bo to jedyne o czym poecie warto śpiewać .... dziś jest to pieśń morska, rzadko spotykana w naszej poezji tematyka, i nie ważne doprawdy, kto to napisał, tylko tej wiatr najważniejszy .. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |