Wpis który komentujesz: | **** Sławomir Różyc. Kroniki portowe. II Kolchida Komentarz z dziennika okrętowego. Sponsor Ledwie się oddalił wolno wzdłuż lamperii popiskując kółkiem szczęk kubków po mleku pewnie się mijały w drodze z prześcieradłem Lusia ze śladami dżemu na talerzach Smakował z porzeczek ? I pościel zmieniają grzechoczą świergotem na przyjazd Elżbiety poszwy na poduszkę kontynenty śnieżne na którymś przecież odnajdzie Michała Czemu nie przyjeżdża ? Trzymanie za dłonie choć wspomniał mi Wilczur ze środków Michała leczy się pod ścianą nasz bezdomny Ciemko Warto być zazdrosny o ten ciepły dotyk ? Odkrywam siebie szeleszcząc Wyborczą kupuję bieliznę Michał swoją pierze X. Poradnik zielarski. Czy jeszcze pamiętasz wieczorne osiołki o ciepłych grzbietach cierpliwych opuszkach ostrożnie po zboczach kopytka stawiały ramion nie raniąc namiętnym paznokciem Niemym po poletkach przeciągały pyskiem aż kropla potu słonawym nawisem jaką nabrzmiewałaś im na obojczykach potem z niej po skórze litery pisały ... Nie ma dla nas ścieżek nie ma dla nas fałdki w przełęczach podbrzusza gdzie pulsujesz Etno gdzieśmy nie stąpali w żarze lawy lepko my co tak niewiele zapach kobiet białych poznaliśmy wcześniej osiołki żonate w omdleniach jaśminu budzimy się rano ... Mówiłaś czego w złoceniach arniki z gorzkości kadzideł brakuje ci w smaku ? Soczystość pączków niby palce drwali z rzazu sialiśmy trociny zakosem ... Skąd Iris rankiem petunie w pościeli ? Kto pod biodra ścielił głodny amarylis ? Twojego pokarmu byliśmy ciekawi żaden się nie rozbiegł po innej kobiecie Choć z czasem leciwi a przecież łakomi aż usta obrzękły pomiędzy owcami aż palce drwala na piersiach struchlały wyczuwając drżenia niczym górscy ludzie Palec każdy dłonie do oczu przykładał daleko w stu słońcach wciąż parujesz Góro A brzeg wulkanu zasłały przylaszczki Czy tam śni róża pod płaszczami kalii ? Czy płatek peoni membraną łechtaczki ? Biel między szeptami miał różowić zapach gładź skóry na udzie zaś w klubach fitnessu miała się układać zwarcie i podłużnie chłonąc kalorie i ścieśniać cie w kroczu Śmiałem się Osiołki ! Palce ! Górscy drwale ! Skoro ciągle młoda cóż możemy stracić ? Nauczyłem ciebie oswajać pośladki do sprężystych mięśni nowszych samochodów ruszają z westchnieniem a droższe od żyraf piszczą pod palcami skórą tapicerek Bo jestem małym strachliwym człowiekiem a taki oddycha twoimi ustami Muszę cię stąd zabrać chronić przed urazem bo też twoje ciało to moje ostatnie Komentarz z dziennika okrętowego. Gwiazda Izydy. Dom z kresek tajemnych architekt lubelska na gwieździe rozsiała w krąg alchemii wietrznych w dłoniach z snu klejona makieta pojętnie spoczęła na gwieździe na kamieniach rzecznych bo kamienie jasne rosną w nurtach ciemnych a czas w tęgość skorup obleka im dusze moce ich odwieczne z pierwszej żony knuciem skorpiony jej klątwy zatrzymują w ziemi za której guldeny coś znaczę w Lekarstwie słowo tej umarłej jak z ciemności lancet przez kamień drogę wycięło wykrotem I oto marzenie że pod sam wierzch sześcienny chciałem wypełnić Nowej z rzeczy pięknych wśród lalek w końcu sam jestem przedmiotem ? ... zawsze znajdzie się dobre rozwiązanie, wystarczy przeczekać, jednak w tym małpim gaju jakim jest życie, już tam inne małpy dbają, aby zabrakło nam czasu ... > |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |