Wpis który komentujesz: | *** Sławomir Różyc. Pieśń o Komendancie Czysto z porcelany po błękitnym oknie zastukałaś żebym w sercu się przebudził brzozy wierzby twoje dziewczęco zielone bielą po łące w jabłkach określane Dłoń moja przy piersi nie do mnie wołałaś kto w pracy przetarte ma czerwienią dłonie gdy czas werble niesie i u drzwi dyskretnie czekasz aż sami podniesiem kolana A spojrzeć piękni niby rękawiczka wyprawna z skór obcych zwijana do siebie a każdy palec dyrygent na miedzy zgarnia pokłosie zbierane jesienią Bolesne to srebro kiedyś ojców naszych przepadło a wtedy ubogi bez w sadzie do szabli do kosy do kolby dębowej Mamo, czy do ciebie tak biec muszą dzieci ? ... niech się święci 11 Listopada ... > |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |