Wpis który komentujesz: | To co ja przeżyłam i nadal przeżywam w tym sezonie to istna telenowela brazylijska (jednak monogamiczna). Jeden związek, ale czuję się jakbym przeszła przez 10. Jedna osoba, która potrafiła wydobyć ze mnie każdy rodzaj emocji. Teraz na etapie \"będzie co ma być\" i jakoś mi ulżyło. Jednak potrzebuję nadal dużo czasu dla siebie. Nie chcę się wcielać w kurę domową, denerwować się, że wszędzie leżą brudne skarpetki albo że po śniadaniu zostaje cały pierdolnik na blacie, który ku zaskoczeniu zainteresowanego - sam się nie sprzątnie. Było bardzo dobrze i było bardzo źle. Była chwilowa miłość, która czasami przeistaczała się w minimalną niechęć, a teraz jest obojętność z ulgą i bez strachu. Udało mi się wyprowadzić to tak, że myśli że to JEGO decyzja. Bo tak lepiej i łatwiej, bez zbędnych ekscesów. Nie to, że się bałam tak strasznie, ale jednak bycie z kimś kto już miał wyrok za przemoc domową, i jest czasami bardzo porywczy i agresywny - to nie je bajka - jak niektórzy mawiają. Plus jeśli nie wie się do końca czego się chce (ON) to na końcu ląduje się z niczym. Z obojętnością. Przykre. Jose James - Little bird |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |