Wpis który komentujesz: | Maczam w kawie kostkę cukru i obserwuję, jak jej nieskazitelność przesiąka brunatną goryczą. A zwykle nawet nie słodzę. Następnie sięgam po ciastko, które prędko się topi i tonie w płynnej otchłani, tak że nie poznaję nawet jego smaku. Nie zależy mi jednak na tym: dzisiaj pragnę znikania. Jako trzeci wtykam do kubka własny palec - ten dla odmiany się nie rozpływa. Drugi również nie, podobnie rzecz się ma z całą dłonią. Poziom cieczy jednakże nie wzrasta, Archimedesem nie zostanę; zanurzam się więc cały. Przynajmniej nie miotała mną fala. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
kiri | 2013.07.17 13:54:33 na Archimedesa nie ma sie co porywac. kiepsko skonczyl... |