Wpis który komentujesz: | Kawa kolejna. Ponownie Zermatt po moich wakacjach. Ponownie miejsce pracy to samo tylko tym razem jeszcze większy dom wariatów niż wcześniej. O ile nie zmienię pracy niedługo zamienię się w jedną z nich i zostanę oficjalnie wariatką. 4 dni dały już mi popalić psychicznie i fizycznie, że aż nie mogę się doczekać w jakim będę stanie pod koniec września. Luby, ten wcześniejszy, który nie wiedział czego chce od świata i siebie i mnie, chyba już się określił i jest idylla. Prawie. Tymczasowo na odległość. Ja- Szwajcaria, on obecnie Tajlandia, a następnie Australia. Damy radę. Tak sobie powtarzam. Ja dam i wierzę naiwnie, że i on. Podczas wakacji cudownie. Szkoda, że wakacje nie są wieczne. Czas skupienia się na sobie to jest właśnie ten sezon. Tak, żeby do końca nie zwariować z tęsknoty i z całego pierdolnika w pracy. Dokształcanie się, pisanie artykułów, załatwianie koncertów, ćwiczenia, dieta, niedługo rzucanie papierosów i oczywiście moja miłość - góry. Będzie dobrze dzieciak. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |