Wpis który komentujesz: | Wczoraj rano kochaliśmy się. Niedługo później zaczął mówić o bezsensie Jego egzystencji, o tym, jak mogłam [...]. To przerażające. Czasami przedstawia fakty w sposób całkiem do przejścia, gdzie może i ja byłabym w stanie kiedyś sobie wybaczyć, co zrobiłam. Czasami jednak przedstawia je w ten sposób. Absolutnie przejebany, bez wyjścia, nie do wybaczenia, nie do przejścia. I rozumiem to całkowicie, bo sama się tak czuję. Moje życie przyniosło ból i cierpienie moim najbliższym. Niewyobrażalne traumy. Nigdy nie wynagrodzę im tego, nie cofnę czasu, nie odkupię win, szkody zostały wyrządzone i.. gdy On w ten raniący sposób krzyczy to w gniewie, bo myśli, że nie rozumiem, sprawia, że mam ochotę poddać się i umrzeć. Co z tego, że teraz rozumiem sedno, siebie i to, co zrobiłam. Co z tego, że jestem już sobą, \\\"good\\\". Ciężar konsekwencji moich traum, zagubienia, zaburzeń i głupot jest tak ogromny, że sama go nie uniosę. Bo i po co żyć mi bez Niego. Nie wybaczę sobie. Nie wiem, jak z tym żyć. Czuję, że nie zasługuję na to, by oddychać. Teraz jest lepiej, już wczoraj było. Nasze zbliżenia były cudowne, niesamowicie bliskie i namiętne. Zasypialiśmy trzymając się za ręce. Wiem, że TO Go drąży. Ale mam nadzieję, że będzie się starał wciąż.. Że nie zrezygnuje z walki o nas, mimo, że to ja sprawiłam ból. |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |