breaking_good
komentarze
Wpis który komentujesz:

Od Nowego Roku budzę się każdego ranka przestraszona i z pytaniem w głowie: \"Czy dam sobie radę?\" Po kilku minutach strach mija, podnoszę roletę i pojawiają się entuzjazm, radość, podekscytowanie, optymizm. Wiem, co mam robić, wiem, czego chcę, codziennie na nowo przeżywam, że w głowie mam proste myśli, a nie splątane, jak kiedyś. Znam już odpowiedzi na tyle pytań o sobie, czułabym się lekko i dobrze, gdyby nie wyrzuty sumienia i poczucie winy. Myślę, że poradziłabym sobie z nimi. Mogę załagodzić efekty moich destrukcyjnych działań, wytłumaczyć się i prosić o wybaczenie.
Chciałabym zostawić tamte mroczne czasy za sobą i móc wreszcie prawdziwie i zdrowo żyć. Tak też robię. Mówię sobie, że nie stracę już ani chwili czasu, na użalanie się i poczucie winy, bo nie cofnę czasu. Ale to nie jest takie proste. Co parę dni zwala się na mnie ogrom zła, które wyrządziłam, odczuwam niewyobrażalne cierpienie ofiar mojego postępowania, zdaję sobie sprawę, jaka byłam i jak żyłam. Tak nagle. Jakby ktoś zrzucił mi na łeb tonę gruzu z zaskoczenia. Wtedy strach przeszywa moje ciało, drapie kości, wierci mózg i chciałabym zniknąć, nie być.
Wiem, że muszę z tym walczyć, a kiedyś liczba dobrych dni przewyższy liczbę złych - od czegoś trzeba zacząć. Ale to co wiem, a to, co czuję, to jak zwykle dwie inne rzeczy. Wiem, że żeby uwolnić się od drążących wyrzutów sumienia, muszę i chcę prosić bliskich o wybaczenie. Być szczera. Oni dowiedzą się jak i dlaczego, poznają prawdę, ja dowiem się, czy mogę jakoś naprawić zło, które poczyniłam. Ja bym wybaczyła, gdybym znała takie powody i okoliczności. Zastanawiałam się nad tym wielokrotnie. Ale ludzie są różni. Muszę się po prostu przekonać. Jeśli nie dostanę od nich przebaczenia, to jest dla mnie proste - nie zasługuję na nie i będę musiała jakoś żyć z tą świadomością.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)