Wpis który komentujesz: | Ze złością i wstydem słucham, kiedy porównuje mnie do rodziców. Zwłaszcza do matki - wtedy czuję jak płonę żywym ogniem. Wiele ostatnio zapominam, ale te porównania wbijają mi się w pamięć jak kolczatka. Poprzysięgam sobie zmienić to i to z całkiem niezłym skutkiem, bo wiem jak odrażająca, wprawiająca w zakłopotanie, hipokrytyczna, bezmyślna, zajmująca, wkurwiająca potrafi być moja matka. I jej matka. Boże, uchroń mnie od ich genów oraz zachowań, które od kołyski obserwuję i przejmuję. Daj mi siłę, by wyplewić ten jad i dwulicowość, a także podwójne standardy. Nie pozwól, by moje życie było tak podłe, żałosne i małostkowe. Amen. Gdy odwiedzam moją babcię, już pierwsze zdania wypowiedziane przez nią wywołują u mnie konwulsje. Jak można być tak złym człowiekiem w skórze energicznej i przemiłej babuni? Kto, widząc ją, uwierzyłby mi, że jest zła? No kto?! Nikt! Moja matka ma to po niej - uważają się za lepsze od wszystkich, oczywiście nie mówiąc tego wprost, uważają się za dobroduszne, miłe, życzliwe, pomocne, prawe - mówią o tym, mówią tak o sobie, roztaczają taką wizję. To się nazywa propaganda. Nic dziwnego, że jako dziecko i stara już krowa myslałam, że ciche skurwysyństwo i złorzeczenie innym to altruizm. W ogóle wszyscy to debile, chuje i pizdy, tylko nie one. One są chrystusami tego plugawego społeczeństwa. W swoim oku belki nie, o nie. I ja jestem taka sama. Zrobię wszystko, by móc powiedzieć \"byłam\". |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |